Eurowizja po skandalu: San Marino oskarża, Rumunia grozi wycofaniem • Co nowego wiemy o kulisach głosowania jurorów? • Koncerty gwiazd Eurowizji w Polsce: Mahmood, WRS, Kalush Orchestra, Krystian Ochman

Eurowizja: Brak odpowiedniej komunikacji w aferze jurorskiej

Od finału Eurowizji mija już tydzień, a temat ustawiania głosów i dyskwalifikacji sześciu komisji (w tym polskiej) wciąż jest głośny bo pojawiają się coraz to nowe fakty i opinie na ten temat. Po publikacji ustawionych punktacji część nadawców krytykuje EBU za ich usunięcie i podmianę na algorytm, który faworyzował Szwecję i Australię. Wypomina się też innym krajom układy punktowe, które nie zostały wykryte. Mowa o Szwecji, Australii i Belgii, ale też Estonii i Izraelu. Australia przyznała 12 punktów dla Szwecji, 10 dla Izraela i 8 dla Belgii i dokładnie te same noty dostała od tych państw. Wysoko oceniła też Macedonię (7) i Irlandię (6), dostając od tych krajów po 5 punktów. Szwecja w swoim top5 miała Australię, Estonię, Belgię, Maltę i Czechy, a od tych wszystkich krajów dostała 12 punktów (poza Belgią, która dała 10). Belgowie dali 10 punktów Szwecji, 8 Australii i 7 Izraelowi, w zamian dostali od tych państw wysokie noty. Zdaje się więc, że co najmniej dziewięć, a nie sześć państw w II półfinale miało ułożone głosy jurorskie, co mogło całkowicie wypaczyć wyniki rundy. Europejska Unia Nadawców krytykowana jest nie tylko za ukaranie wybranych krajów i pominięcie innych wymian punktowych, ale też za bardzo późne ogłoszenie wykrytego spisku. Newsletter na ten temat trafił zarówno do mediów jak i delegacji dopiero w sobotę na chwilę przed wynikami finału, chociaż głosowanie jurorskie półfinału odbyło się w środę. Telewizje, które nie były świadome decyzji o dyskwalifikacji, zebrały się ponownie w piątek by przyznać punkty finałowe, a nadawcy przygotowali się do wejścia swoich prezenterów na wizję podczas sekwencji ogłaszania wyników jurorskich. EBU przekazało wtedy widzom, że z powodu problemów technicznych nie da się połączyć z Rumunią, Azerbejdżanem czy Gruzją, więc punkty stworzone na podstawie algorytmu przekazał Martin Osterdahl. Nie pojawiło się też żadne wyjaśnienie w jaki dokładnie sposób powstały „sztuczne” punktacje EBU – fani musieli dojść do tego samemu korzystając z funkcji wykładniczej. W Internecie powstała już nawet petycja, w której autorzy domagają się rezygnacji Martina Osterdahla z funkcji supervizora EBU.

San Marino zdradza szczegóły rozmów z EBU

Sporo światła na całą sytuację i na to jak EBU traktuje kraje, których jury zostało wycofane, daje telewizja San Marino. Każdy z sześciu nadawców prowadził rozmowy z Europejską Unią Nadawców, z których jednak niewiele wynikało, bo Genewa wielokrotnie nie potrafiła udzielić jasnej odpowiedzi na zadawane pytania. SMRTV krytykuje EBU za zbyt późną komunikację ws. dyskwalifikacji jury. Nadawca twierdzi, że działania EBU są „autorytarne”, bez szacunku dla aktywnych członków Unii, którzy nawet jeśli popełnili błąd czy wykroczenie, powinni być sprawiedliwie osądzeni i poinformowani o wszystkim w odpowiednim momencie. W trakcie rozmowy przedstawiciele telewizji San Marino zapytali EBU czy podejrzenia o nieprawidłowościach w głosowaniu są w 100% uzasadnione i mieli otrzymać przeczącą odpowiedź. Tak samo było, gdy zapytano EBU o inne wymiany punktowe (np. te ze Szwecją i Australią) – EBU uznało, że ich nie zauważyło. Co najdziwniejsze, argumentem za tym, by z komisji zdyskwalifikowanych punkty przyznać Szwecji i Australii miało być to, że „te kraje miały najlepsze piosenki” – nie wytłumaczono telewizji SMRTV zasad zastosowanego algorytmu. Pierwotnie w finale San Marino miało przyznać jurorską dwunastkę Włochom, a koniec końców trafiła ona do Hiszpanii – algorytmu też nie wytłumaczono. Jeszcze ostrzej reaguje telewizja rumuńska, która grozi wycofaniem się z konkursu z powodu szkód, jakie wywołała decyzja EBU o dyskwalifikacji jury oraz zmiany punktów i publikacji informacji na ten temat. TVR zamierza też pozwać Europejską Unię Nadawców. Rumunia, tak jak wcześniej Czarnogóra i San Marino, zwraca uwagę na „niewykrytą” przez EBU wymianę punktów Szwecji, Australii i Belgii. „Wpływ tych podejrzeń na rywalizację i reputację sankcjonowanych telewizji mógłby być mniejszy, gdyby EBU powiadomiła zainteresowane strony o swoich podejrzeniach natychmiast po ich zaobserwowaniu, tj. w środę 11 maja” – podaje telewizja rumuńska.

Telewizja rumuńska opowiada o kulisach głosowania jury

Nadawca TVR w swoim długim oświadczeniu przedstawił też całą historię zdarzeń. Członkowie jury przybyli do TVR na głosowanie jurorskie w półfinale ok. 21:30 czasu lokalnego (na 30 minut przed startem transmisji) i po weryfikacji dokumentów tożsamości zostali poinstruowani o zasadach głosowania. Zakazane było komunikowanie się między sobą w trakcie transmisji, wymienianie jakichkolwiek opinii czy rozpoczęcia głosowania wcześniej, niż przed wyznaczonym sygnałem. Po zakończeniu głosowania i przekazaniu notariuszowi formularzy czekano na sygnał od Digame (operatora głosowania), że wszystkie głosy są ważne. Zgodnie z regulaminem, jurorzy mogą pozostać w miejscu w którym głosowali aż do 90 minut po ostatnim występie by upewnić się, że głosowanie przebiegło poprawnie. Jedyne dwie osoby w TVR, które znały pełne wyniki głosowania jurorskiego Rumunii to notariusz oraz szef głosowania – nikt inny nie miał dostępu do protokołów aż do 16 maja. Samo jury ponownie spotkało się dopiero 13 maja, podczas próby jurorskiej finału i ponownie przeprowadzono taką samą procedurę. W sobotę 14 maja EBU przeprowadziło telekonferencję z instrukcjami na temat prezentacji wyników na wizji, były też próby osób prezentujących punkty (w tym Edy Marcus z TVR). W trakcie finału telewizja rumuńska otrzymała tabelę z wynikami głosowania jury od Digame – było tam podane, że Rumunia przyznaje 12 punktów jurorskich Ukrainie. Notariusz i szef głosowania jurorskiego zauważyli, że wyniki przekazane przez Digame nie zgadzają się z tym, co zostało w piątek wysłane z Bukaresztu do EBU. Nastąpiło przekazanie punktów jurorskich przez Martina Osterdahla, zostawiając przygotowaną do wejścia na antenę Edę Marcus poza wizją, a dopiero po tej sekwencji TVR otrzymało e-mail w którym EBU poinformowało o wykrytych nieprawidłowościach. Najpewniej e-mail był tą samą wiadomością, którą otrzymała też prasa. Wiadomość dotarła na skrzynki 20 minut po północy 15 maja. Pełna treść oświadczenia telewizji rumuńskiej dostępna jest TUTAJ.

Eurowizyjne koncerty w Polsce!

Slavko Kalezić, reprezentant Czarnogóry na Eurowizji 2017 będzie kolejnym gościem Polish Eurovision Party, które odbędzie się 16 lipca w warszawskiej HulaKula. Zgodnie z zapowiedziami organizatorów, do stolicy Polski przyjechać ma łącznie 20 uczestników ostatnich konkursów Eurowizji z różnych krajów, a kolejne nazwiska ogłaszane będą codziennie o 10:30 na Instagramie. W ramach imprezy odbędzie się też spotkanie medialne, a także spacer po czerwonym dywanie i pozowanie do zdjęć na ściance. Bilety są do kupienia TUTAJ, a zainteresowane media mogą starać się o akredytację prasową.

Przypominam, że dostępne są też bilety na koncert Mahmooda w „Palladium” w Warszawie 27 maja. Wejściówki (balkon lub płyta) dostępne są TUTAJ.

Dzień później w poznańskim klubie X-Demon wystąpi reprezentant Rumunii – WRS. Rezerwacja stolików podczas koncertu dostępna jest TUTAJ. Dziś w Sopocie drugi dzień Polsat SuperHit Festival. Wieczorem wystąpią m.in. Viki Gabor (JESC 2019), Gromee (ESC 2018), Daria (TBSE 2022), a także Beata i Bajm, Sylwia Grzeszczak, Bryska czy Doda. Bilety do Opery Leśnej na dzisiejsze wydarzenie wciąż są jeszcze dostępne TUTAJ. Zachęcamy też do udziału w koncertach zwycięzców Eurowizji 2022 – Kalush Orchestra z Ukrainy. Panowie wystąpią 30 czerwca w Poznaniu, 1 lipca w Krakowie, 2 lipca we Wrocławiu i 3 lipca w Warszawie. Bilety dostępne są TUTAJ. Koncertuje też oczywiście Krystian Ochman – 1 lipca zaśpiewa w Amfiteatrze Wolskiego Centrum Kultury, a bilety znajdziecie TUTAJ.

Źródło: Eurovision.tv, TVR, Twitter, SMRTV, RTCG, Instagram, inf. własne, fot.: M. Błażewicz

4 komentarze

  1. Dawno powinniśmy wycofać się z tego festiwalu tandety i kolesiostwa. Nie ma w nim nic prawdziwego i dobrego. Nie liczy się na nim wartość piosenki i umiejętności wokalistów. Już dawno głosowania jurorów i widzów były stronnicze. Liczą się tylko sympatię do sąsiadów i nacji a nie wartości prezentowanych piosenek. I ta tandeta ze światłami, piórami i pseudo baletami. Żenada.

    Polubienie

    1. To ty jesteś ŻENADĄ! Nie chcesz oglądać to nie oglądaj! Ten konkurs ma 66 lat! Pierwszy odbył się zaledwie 10 lat po zakończeniu II Wojny Światowej, jego ideą było zjednoczenie państw po tej strasznej wojnie. To niezwykłe, że ten konkurs trwa nieprzerwanie od tylu lat. Jesteś za płytka by docenić i zrozumieć JEGO wartość! ŻAL mi takich PUSTAKÓW jak pani.

      Polubienie

  2. Moim zdaniem Konkurs Eurowizji powinien się odbywać bez głosów jurorskich.Głosowanie winno się odbywać tylko przez sms-y od widzów,wtedy oceny byłyby sprawiedliwe i bez tzw.kolesiostwa.

    Polubienie

  3. Od dawna jest to polityczne widowisko, brakło chyba tylko baby z „męskim , …. noooo … tym!!!!” i śpiewającej basem o wielkości niemcuf

    Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.

%d blogerów lubi to: