W związku z pandemią covid-19 i koniecznością zachowania środków bezpieczeństwa i ochrony zdrowia Europejska Unia Nadawców zdecydowała się przeprowadzić Eurowizję Junior 2020 w formacie zdalnym, chociaż przy Eurowizji 2020 w Rotterdamie taka opcja nie wchodziła w grę. W tegorocznym konkursie wystartuje 13 krajów, a reprezentanci nagrają swoje występy w studiach lokalnych – nie pojawią się fizycznie w Warszawie. Takie rozwiązanie ma zapewnić równe szanse wszystkim uczestnikom (co niestety jest kwestią dyskusyjną zważywszy na zaawansowanie technologiczne na różnym poziomie), ale też spełnić wymogi bezpieczeństwa i zachować ciągłość trwania konkursu. Niestety, oznacza też, że reprezentanci nie będą mieli okazji spotkać się ze sobą w Polsce, a sam konkurs w naszym kraju praktycznie się nie odbędzie. W Warszawie ma być zrealizowana jedynie praca prowadzących oraz Opening Act i Interval Act. Nie będzie potrzeby pracy wolontariuszy, nie będzie też Centrum Prasowego, relacji z prób czy konferencji prasowych oraz eventów dodatkowych jak np. spotkania integracyjne. Nie będzie też „żywej” publiczności. Eurowizja Junior 2020 stanie się po prostu programem telewizyjnym zrealizowanym przez szereg nadawców, w tym TVP, które pełni rolę „wirtualnego gospodarza”.
Jedynie 13 państw weźmie udział w tegorocznym konkursie. Będą to Armenia, Białoruś, Francja, Gruzja, Hiszpania, Holandia, Kazachstan, Malta, Niemcy, Polska, Rosja, Serbia i Ukraina. Realia okazały się czarniejsze od najgorszego scenariusza – w stawce nie ma Portugalii, chociaż RTP pierwotnie wyrażało zainteresowanie konkursem. Z udziału w JESC zrezygnowały też Albania i Włochy. Nadal zastanawiający jest udział Białorusi, kraju pogrążonego w protestach politycznych. W związku z tak małą liczbą krajów konkurs zostanie skrócony i rozpocznie się później niż zwykle – o godzinie 17:00, a nie 16:00. Finał wyemitowany będzie 29 listopada. Eurowizja Junior w takim formacie może być testem przed realizacją tego rozwiązania przy Konkursie Piosenki Eurowizji. Mamy jedna nadzieję, że do takiej sytuacji nie dojdzie, bo jak informowało EBU w marcu – „zdalny” konkurs niszczy ducha Eurowizji. Ponieważ zarówno nadawcy jak i uczestnicy oraz fani zostali postawieni przed „faktem dokonanym”, pozostaje nam jedynie potraktować JESC 2020 jako ciekawy eksperyment i wyzwanie w realizacji tego typu przedsięwzięcia.
Więcej informacji, komentarzy i analiz w kolejnych dniach!
Źródło: EBU
1 komentarz
Możliwość komentowania jest wyłączona.