Eurowizja 2023: Nowe zasady głosowania wywołały obawy fanów. Polska będzie miała większe szanse? Jak będziemy głosować? Trzy sytuacje, w których EBU faworyzuje gust publiczności

Eurowizja 2023: Dlaczego głosowanie się zmieni?

We wtorek Europejska Unia Nadawców ogłosiła wielką zmianę w formule głosowania podczas Eurowizji. Nowy pomysł realizowany będzie od 2023 roku i polega na dwóch głównych aspektach – wykluczeniu jurorów z głosowania w półfinałach oraz przyznaniu dostępu do głosowania internetowego dla widzów spoza krajów startujących w konkursie. EBU zatwierdziła nowy system 13 października 2022 roku, ale ogłosiła go dopiero ponad miesiąc później. Grupa Referencyjna zaakceptowała proponowane zmiany, a w skład ekipy procesowej, która pracowała nad modyfikacją zasad wchodzili przedstawiciele EBU (Gert Kark czy Dave Goodman) i Digame (system obsługujący głosowanie), a także reprezentanci telewizji z Holandii, Portugalii, Włoch oraz Armenii. Czynnikiem motywującym do zmian były nieregularności wykryte w trakcie Eurowizji 2022 – chodzi o oskarżenia o manipulację głosowaniem jury w sześciu krajach. Celem prac było utrzymanie atmosfery współpracy pomiędzy członkami aktywnymi EBU oraz dbałość o tradycję jednoczenia uczestniczących krajów. Zwrócono uwagę także na to, by komisje nadal pełniły swoją rolę, czyli równoważyły gusta publiczności, a co za tym idzie, by nadal utrzymać atmosferę napięcia w prezentacji wyników głosowania do samego końca (co udaje się od 2016 roku dzięki nowej formule). EBU zależało także na tym, by pilnować odpowiedniego tempa i długości transmisji, zwłaszcza, że ostatnio krytykowano organizatorów za znaczne wydłużanie imprezy. Zmiany, nad którymi pracowano miały być jasne i zrozumiałe dla wszystkich. Co ciekawe, nowa propozycja formuły głosowania miała pozwolić na uniknięcie dodatkowych kosztów dla organizatorów czy nadawców.

Jury poza półfinałami, w finale reszta świata

W półfinałach o tym, kto awansuje decydować będą tylko telewidzowie krajów startujących (i Big5) głosujących poprzez system SMS. Tym samym wracamy do formuły obowiązującej w latach 2004-2007, gdzie jury nie miało żadnego wpływu na top10 grupy eliminacyjnej. Zmiana ma na celu wyeliminowanie konieczności zestawienia głosów w stosunku 50:50 (widzowie/jury) jak to się działo od 2010 roku. Ma to umożliwić lepszą konfigurację całego głosowania. Nie oznacza to jednak, że anulowane zostanie tzw. Jury Show, czyli II próba generalna z udziałem widzów. Jurorzy nadal będą ją śledzić i nadal na jej podstawie oceniać będą piosenki. Ich głosy będą jednak użyte tylko wtedy, gdy głosy telewidzów z danego kraju nie będą się liczyć z powodu awarii televotingu, braku wystarczającej ilości oddanych głosów sms-owych czy podejrzeń o manipulację. W finale system 50/50 pozostaje bez zmian, stąd finałowe Jury Show będzie na pewno pełne emocji. Dodatkowo nowością będzie głosowanie reszty świata, tj. z krajów, które udziału w Eurowizji nie biorą (zarówno te europejskie jak Węgry, Czarnogóra czy Andora jak i Stany Zjednoczone, Chiny, Japonia czy Nowa Zelandia). Co ważne, głosy ROW (Rest of the World) przydzielane będą poprzez system głosowania online testowany w 2022 roku przez Australię. Będą to tylko głosy telewidzów co oznacza, że zmienia się całościowy stosunek punktów telewidzów do jurorów – od 2023 publika będzie miała 50,6% wpływu na wynik (głosy z 37 krajów i ROW), a jurorzy 49,4% (głosy komisji z 37 krajów). ROW głosować będzie tylko w finale.

Głosy widzów będą ważniejsze

To nie koniec faworyzowania gustu widzów. Nie dość, że w półfinale tylko publika ma prawo głosu, a w finale ma ten wpływ nieco większy, dodatkowo też w przypadku, gdy punktacja finałowa kraju ulegnie dyskwalifikacji w kontekście rankingu jury (jak np. w tym roku w Polsce czy Czarnogórze), zastępcza punktacja będzie zdublowaniem rankingu telewidzów, a nie utworzona sztucznie jak to się zadziało w 2022 roku i dało praktycznie same dwunastki Wielkiej Brytanii. Tworzenie sztucznej punktacji na bazie średniej ocen krajów z tego samego koszyka było niezrozumiałe dla członków EBU, a krytykowano to m.in. w Polsce, Rumunii czy San Marino. W materiałach EBU nie pojawia się informacja o tym, co się stanie, gdy to głosy telewidzów ulegną w finale dyskwalifikacji. Najpewniej zdublowane będą wtedy głosy jurorów. Zapewne jednak Europejska Unia Nadawców wierzy, że televotingu nie da się zepsuć czy ustawić, chociaż przed laty niektórzy tego próbowali (np. Azerbejdżan). W momencie (do tej pory się to nie zdarzyło) gdy zarówno głosy jury jak i widzów w finale danego kraju nie będą nadawały się do uwzględnienia, wtedy punktacja utworzona zostanie sztucznie poprzez średnią gustów krajów z koszyka. Dlaczego w ogóle zachowano głosy jurorów w finale, skoro nie ma ich w półfinale? EBU tłumaczy to możliwością indywidualnej i profesjonalnej oceny każdego kandydata do Grand Prix na ostatnim etapie walki. Głosowanie 50/50 ma zapewnić najbardziej sprawiedliwy ranking oraz przedłużyć eurowizyjną tradycję podawania punktów przez (w przypadku 2023) 37 nadawców, a jak wiemy, „dwunastki” jurorskie są często ciekawsze i mniej przewidywalne niż te od widzów. Obecność jurorów ma też służyć zminimalizowaniu wpływu diaspor na głosowanie. Dlaczego więc powód dotyczący głosowania mniejszości narodowych pojawia się w kontekście finału, a półfinału już nie? EBU tłumaczy, że w półfinałach głosowanie sąsiedzkie i diasporowe jest zredukowane ze względu na losowy podział krajów (przy wykorzystaniu koszyków) stąd ryzyko „wspierania się” w ten sposób jest mniejsze i nie ma potrzeby interwencji jury.

Kto otrzymałby awans, kto by odpadł?

Europejska Unia Nadawców przeanalizowała wyniki z lat 2017-2022 i sprawdziła, które kraje awansowałyby do finału, gdyby pod uwagę brano tylko głosy telewidzów. Uznano, że średnio 9 na 10 krajów które faktycznie przeszły dalej i tak by otrzymały awans. Zauważono też, że kraje, które do finału weszły dzięki poparciu jury, w finale i tak zajmowały niskie miejsca. Fani Eurowizji oczywiście wzięli się do roboty i też dokonali wszelkich analiz. Gdyby nowy system był zastosowany od 2014 roku to Polska awansowałaby do finału zarówno w 2018 jak i 2019 roku. Z finału cieszyć mogłaby się też słynna Suzy z Portugalii, Czesi otrzymaliby swój pierwszy awans rok wcześniej (2015), Kaliopi w Sztokholmie znów przeszłaby do sobotniego koncertu, a powracająca Bośnia nie straciłaby 100% skuteczności. Chorwacja otrzymałaby awans w 2021 (Albina), a w 2022 do finału przeszłyby Ronela Hajati i Andromache. Azerbejdżan odpadły z półfinałów już w 2014, później w 2015, a także i w 2022. Do finału nie weszłaby Czeszka Gabriela oraz formacja Young Georgian Lolitaz. Już w 2017 odpadłaby Australia, a w 2018 przepadłby Eugent Bushpepa (który w finale zajął ostatecznie dobrą pozycję). W Rotterdamie nie byłoby awansu Belgii i Albanii, a w tym roku odpadłaby Szwajcaria. EBU zaznacza, że system głosowania jurorskiego, a także cały proces (w tym zasady dotyczące wyboru komisji, monitoring itp.) będą takie same jak w ostatnich latach. Podkreśla, że nadawcy muszą potraktować zapasowe głosowanie jurorów w półfinale na poważnie, gdyż ta sama komisja będzie też głosować w finale, a wtedy już te głosy będą się liczyć. Co ciekawe, jeśli EBU wykryje jakiekolwiek naruszenie zasad głosowania jury (w formie zapasowej) w półfinale, taka komisja będzie zdyskwalifikowana i nadawca nie będzie mógł jej użyć w finale, a co za tym idzie, wyniki będą utworzone jedynie poprzez zdublowanie głosów telewidzów w punktacji.

Reszta Świata -czyli które kraje? Polska będzie mogła głosować online?

Nowy element – „Reszta Świata” głosująca w finale, najwyraźniej podoba się fanom bardziej niż odebranie prawa głosu jurorów w półfinałach. Wszyscy widzowie spoza 37 krajów biorących udział w konkursie będą mieli prawo głosu poprzez aplikację online, a z powstałego w ten sposób rankingu popularności powstanie standardowa punktacja eurowizyjna (w sumie 58 punktów). Przedstawienie wyników głosowania reszty świata nie będzie miało miejsca w trakcie prezentacji rezultatów. Te punkty będą doliczone do łącznego wyniki televotingu przekazywanego kraj po kraju przez prowadzących. Będziemy je jednak widzieć później w szczegółowych wynikach publikowanych na Eurovision.tv. System był testowany przez Australię w 2022 i być może skorzysta z niego też San Marino. Głosowanie ma być oparte na przesłaniu płatnego głosu poprzez aplikację. Nie jest ono darmowe jak w przypadku Eurowizji Junior. Ma być też ściśle ograniczone tylko do krajów spoza grona 37 uczestników. Celem takiej decyzji jest uniknięcie ryzyka manipulacji głosowaniem oraz brak zakłóceń w odbiorze transmisji prowadzonej przez aktywnych członków. Chodzi o to, by komentatorzy nie tłumaczyli widzom jak głosować online czy zachęcali by „odejść” od telewizora w celu zagłosowania np. przez komputer. Nie wiadomo jeszcze jak głosowanie będzie zakomunikowane w trakcie show (np. podczas transmisji online). Europejska Unia Nadawców nie ukrywa, że system głosowania online może w przyszłości całkowicie zastąpić głosowanie SMS-owe we wszystkich krajach. Warto zaznaczyć, że płatne głosowanie online będzie dostępne tylko dla osób, które użyją karty kredytowej (lub debetowej) zarejestrowanej w kraju, z którego głosują. Jeżeli karta pochodzić będzie z kraju startującego w ESC 2023, głosowanie będzie niemożliwe. EBU planuje wkrótce ogłosić listę krajów, które będą miały prawo głosu gdyż z pewnością pojawią się kontrowersje dotyczące np. prawa głosu dla Kosowa, gdzie wielu obywateli kraju może posiadać karty płatnicze wydane w Albanii (głosującej SMS-owo).

Obawy fanów. Diaspora będzie dominować?

64% głosujących w ankiecie na Facebooku Dziennika Eurowizyjnego ma mieszane uczucia co do wprowadzonych zmian. Najczęściej pojawiają się głosy zadowolenia z faktu dołączenia reszty świata do głosowania, ale z krytyką spotyka się pomysł odcięcia jury od głosowania w półfinale. Miłośnicy konkursu obawiają się, że część państw będzie miała mniejsze szanse, zwłaszcza małe kraje bez diaspory. Z drugiej strony Polska powinna mieć dzięki temu nieco łatwiej. Nasz kraj ma dość aktywną diasporę, co już nie raz udowodniono. Z pewnością lepiej poradzą sobie kraje, które swoich obywateli mają w wielu innych państwach (i tu Polska jest dobrym przykładem), bo np. Litwa, która zazwyczaj dominowała w televotingu Wielkiej Brytanii, raczej nie zdobędzie tak dużego wsparcia w innych państwach. Rozległe i porozrzucane po wielu krajach diaspory mają Albania, Serbia, Armenia czy teraz też Ukraina. 15% głosującym w ankiecie zmiany w ogóle się nie podobają, a przeciwnego zdania jest 14% osób. 7% spodziewa się, że do nowej formuły przekonają się po finale Eurowizji 2023 jak zobaczą efekt końcowy. Na nowości w formule zareagowali już niektórzy byli reprezentanci, zwłaszcza ci, którzy otrzymaliby awans według nowych zasad (np. Ronela Hajati z Albanii). Czy i jak zmieni się konkurs? Czy nowa formuła się sprawdzi, a może wywoła kontrowersje i niezadowolenie u niektórych ekip? Co istotne, formuła głosowania została zaprezentowana wszystkim delegacjom uczestniczącym w Eurowizji 2023 dopiero wczoraj, na parę chwil przed oficjalną publikacją, stąd należy się spodziewać, że część ekip krajowych jeszcze zastanawia się, jakie stanowisko przyjąć.

Źródło: EBU

%d blogerów lubi to: