Luna po Eurowizji zdradza kulisy konkursu: Rekwizyty wyrzucone na śmietnik, znikająca tęczowa flaga i zaproszenie do finałowego Green Roomu! • Polska reprezentantka z własną platformą na Paradzie Równości w Warszawie

Luna szczerze o swoim występie

Od Eurowizji minął już miesiąc, a reprezentantka Polski, Luna udzieliła niedawno kilku wywiadów, w których zdradziła sporo zakulisowych smaczków dotyczących przebiegu konkursu. W półgodzinnej rozmowie z Rafałem Kowalskim dla Viva.pl przyznała, że od początku chciała, by jej występ do „The Tower” był pełen teatralnej atmosfery i by widz mógł się wraz z Luną przenieść w inną rzeczywistość i odbyć podróż w odkrywaniu siebie i wychodzenia z własnego cienia. Zdradziła, że pomysłów na prezentację było sporo, zwłaszcza, że już wcześniej wspominała o płonącej sukni, a koniecznie chciano też wykorzystać motyw szachów znany z teledysku. Płonąca suknia ostatecznie wypadła ze scenariusza, ale z samej prezentacji scenicznej Luna jest bardzo zadowolona. „Wpisuję ten występ do swojego portfolio” – uznała. Rafał Kowalski nawiązał też do jej występu dla programu „Jaka to melodia?”, który spotkał się ze sporym uznaniem wielu fanów. Luna była zaskoczona tak pozytywnym odzewem, zwłaszcza, że nie miała zbyt wielu prób do występu w TVP i nie do końca wiedziała, jak to wszystko będzie wyglądać. Nie była to jej wizja, ale cieszy się, że ten występ również się spodobał.

Rekwizyty na śmietnik?

Nie jest tajemnicą, że realizacja występu na Eurowizji jest bardzo skomplikowanym procesem o czym świadczy fakt, że chociaż współpraca ze Szwedami z SVT układała się (zdaniem Luny) dobrze, polska ekipa miała…ponad 150 uwag do pracy kamer podczas 3-minutowego występu! To i tak „niewiele” porównując do Ukraińców, którzy mieli tych uwag dwa razy więcej! Luna dodała też, że uwagi i poprawki pojawiały się także po poszczególnych próbach generalnych. Ciekawostką dla fanów jest też fakt, że rekwizyty, które widzimy na scenie muszą być wykonane w kraju, który organizuje Eurowizję i nie powinny być przewożone z kraju reprezentanta. Tym samym dwie słynne wieże, które stanęły na scenie podczas polskiego występu powstały w Szwecji i tam też zostały. Polska reprezentantka zdradziła, że ani ona, ani TVP nie mają prawa własności do tych dekoracji i niestety, najpewniej trafią one…na śmietnik. Polka powiedziała, że przejęcie rekwizytów nie wchodzi w grę, chociaż dla niej na pewno miałyby one wartość sentymentalną. To, że rekwizyty trafiają na śmietnik jest faktycznie przykre, bo co roku można by zrobić z tego ciekawą wystawę czy nawet wkomponować w miasto lub np. ogródki przedszkolne czy place zabaw. W tym roku poza wieżami Luny mieliśmy m.in. dłonie Azerów, mikrofony Mustii’ego, okrąg ze świecami Bambie, okrąg Donsa czy skały Teyi Dory.

Polska nie zorganizowałaby Eurowizji

A jak jest z finansowaniem? Luna potwierdziła słowa Rafała Kowalskiego o tym, że wniesienie każdego elementu na scenę kosztuje. Nie powiedziała jednak ile kosztował jej występ jednak wiemy, że na budżet wszyscy się złożyli – zarówno TVP, jak i wytwórnia oraz sama Luna, która dzięki temu chciała też wprowadzić parę swoich pomysłów. Ważne jest, że Polka dostała sporo przestrzeni i wolności w kwestii tworzenia występu i całej wizji, a także mogła zachować swoje „ja” w wywiadach czy realizowanych materiałach. Było to dla niej ważne, bo przekazanie swoich wartości jest czymś co kształtuje ją jako artystkę. Wywiad dla Viva.pl pokazuje, jakie pozytywne zmiany zaszły w ekipie Telewizji Polskiej. Chociaż wcześniej wielu reprezentantów narzekało na współpracę z „ludźmi z Woronicza”, Luna była bardzo zadowolona. Ze śmiechem przyznała, że sama nie spodziewała się, że to powie. To, że dobrze dogadywała się z Telewizją Polską pokazała już na samym początku wywiadu dając fanom wyraźny, chociaż insightowy sygnał, o którym od razu zrobiło się głośno. Luna przyznała, że „Polska trochę nie chce wygrać Eurowizji” i mówiono jej: „tylko nie wygraj, bo Polska tego nie zorganizuje„. Sporo w tym prawdy i Luna z pewnością przez te trzy tygodnie zrozumiała w jak trudnej sytuacji jest obecnie Telewizja Polska i w przypadku wygranej nadawca publiczny mógłby mieć duże problemy ze spięciem budżetu. Wraz ze słusznie minionymi rządami PiSu odeszła też z TVP megalomania i irracjonalne wydawanie pieniędzy na propagandowe programy rozrywkowe. Niestety Konkurs Piosenki Eurowizji, a zwłaszcza Eurowizja Junior stały się zakładnikami poprzedniego prezesa Telewizji Polskiej. Za jego czasów z pewnością organizacja byłaby możliwa, ale czy byśmy jej chcieli? Przygotowując Eurowizję Junior udowodniono, że można, jednak warto pamiętać, że JESC w porównaniu do Konkursu Piosenki Eurowizji to konkurs niewielki i niewymagający. Prawdziwy sprawdzian organizacyjny w kontekście Eurowizji dopiero przed TVP, jednak dobrze jest do niego podejść, gdy sprawa nadawcy (obecnie „w likwidacji”) zostanie już w pełni uregulowana.

Zaproszenie do Green Roomu

W tym roku wygrać się nie udało, a Polska odpadła w półfinale co dla polskiej ekipy było zaskoczeniem. Luna też liczyła na awans, zwłaszcza po pozytywnym feedbacku jaki otrzymała w czasie prób. Jak powiedziała, nie dało się przygotować na moment ogłoszenia niechcianego wyniku więc naturalną reakcją był płacz, jednak cały team szybko się podniósł i dalej cieszył się Eurowizją wspierając pozostałych uczestników. „To nie była dla mnie przegrana, ale wiedziałam, o tym jaki odbiór pojawi się w Polsce” – przyznała wokalistka nawiązując też do wcześniejszego hejtu czy presji jaką wywierali na niej internauci oceniając przede wszystkim jej urodę. Wykonawczyni „The Tower” zwróciła uwagę na bardzo konkretne założenia Polaków – wygramy lub przegramy, nie ma nic pomiędzy. Ona sama w pewnym momencie miała przeczucie, że możliwe iż awansować się nie uda. Dlaczego tak pomyślała? Zdradziła to w wywiadzie z Rafałem. Ciekawostką jest też, że otrzymała zaproszenie do dołączenia do green-roomowej ekipy jednej finałowej reprezentacji! Jakiej? To też sprawdzicie słuchać wywiadu, w którym Luna opowiada nie tylko o Eurowizji, ale też o swoich planach na najbliższą przyszłość.

Luna na Paradzie Równości

Już w sobotę jedna z kilku Parad Równości w Warszawie. Z uwagi na konflikt organizatorów stolica doczekała się kilku mniejszych eventów co negatywnie wpływa na atmosferę wokół Pride i zmusiło wiele firm do wycofania się z projektu i platform. Z tego samego powodu nie będzie też w tym roku platformy eurowizyjnej OGAE Polska, która rok temu była hitem tęczowego wydarzenia. Swoją platformę będzie mieć natomiast…Luna, która wielokrotnie przed i podczas Eurowizji solidaryzowała się ze środowiskiem LGBT+. „Tak naprawdę 90% moich bliskich i osób, z którymi współpracuję, pochodzi ze środowiska LGBT+. To dla mnie bardzo naturalne. To zawsze była część mojego otoczenia, to zawsze byli moi bliscy. Po prostu czuję jakąś łączność i bliskość. Niezwykle ważne jest dla mnie wsparcie, które mogę środowisku LGBT+ okazać” – powiedziała w wywiadzie dla portalu Queer.pl i zapowiedziała, że na platformie pojawi się jej mama, dla której będzie to pierwsza Parada Równości. „Jeszcze kilka lat temu kompletnie nie wyobrażałabym sobie jej na takiej imprezie. Ona nigdy nie była tak wspierająca, żyła jakby obok. I stopniowo się zmieniła. Nie tylko ona. Widzę, jak coraz więcej osób na parady chodzi i jak dzięki temu po prostu zmienia się świadomość. Bo my pokazujemy Polskę z innej strony. Bawimy się, potrafimy celebrować chwilę, wolność, radość i miłość” – mówi wokalistka.

Znikająca tęczowa flaga

Portalowi Queer.pl także zdradziła kulisy Eurowizji. Jak wiemy, w polskim Green Roomie w tym roku pojawiły się nie tylko polskie flagi, ale też tęczowe. Wtedy wydarzyła się taka trochę stresująca dla mnie sytuacja, tuż po moim występie. Siedzimy sobie, machamy tymi flagami, szczęśliwi, dumni, uśmiechnięci i nagle ta flaga tęczowa zostaje zdjęta… I ja tak patrzę i nie wiem, co się dzieje?! Zdejmują flagę i zakładają drugą flagę Polski… Okazało się, że decyzja przyszła z góry. Trochę się zdenerwowałam i zaczęłam się zastanawiać, o co chodzi?! I chyba z tego stresu się popłakałam. I to nie było udawane… Był to dla mnie bardzo emocjonalny moment” – wspomniała dodając, że szybko zaczęła działać i dzięki jej uporowi po 2-3 minutach flaga tęczowa wróciła na swoje miejsce. „Cała Telewizja Polska była zaangażowana w tęczową flagę, ale się udało i jestem im za to bardzo wdzięczna” – przyznała. Na swoją prajdową platformę zaprasza każdego! „Będzie ona wizualnie bardzo kosmiczna i kolorowa, będą serwowane koktajle (oczywiście bezalkoholowe). Będzie super muzyka, będzie naprawdę świetna zabawa. Dużo błysku i baniek mydlanych. Zapraszam więc wszystkich, którzy chcą się wymienić ze mną pozytywnymi emocjami, cieszyć muzyką, miłością i wolnością” – dodała. Parada Równości odbędzie się 15 czerwca w Warszawie, a start zaplanowano na godzinę 14:00. Wcześniej, bo od 11:00 (także w Warszawie) organizowany będzie panel eurowizyjny OGAE Polska celebrujący nie tylko 30-lecie startów Polski w konkursie, ale też 20-lecie istnienia stowarzyszenia. W panelu udział wezmą byli reprezentanci Polski, przedstawiciele Telewizji Polskiej oraz radiowcy i media eurowizyjne. Relacje z wydarzenia znajdziecie w weekend na social mediach OGAE Polska i Eurowizja.org

Na podstawie wywiadów dla Viva.pl i Queer.pl, fot.: M. Błażewicz 2024