Eurowizja 2024: Przegrany-wygrany Chorwat • Baby Lasagna powitany w Zagrzebiu jak zwycięzca • Popularyzacja serwet, europejskie tournee i … możliwy powrót do „Dory”? • Chorwacja potwierdza udział w ESC 2025. Na co musi uważać?

Chorwaci wierzyli do końca

Chorwaci odczarowali Malmo! W 2013 po kolejnej z rzędu porażce telewizja HRT wycofała się z Eurowizji na dwa lata, a teraz ekipa telewizji chorwackiej wraca z tego szwedzkiego miasta z tarczą. Baby Lasagna zajął 2. miejsce za „Rim Tim Tagi Dim” i chociaż ostatecznie nie wygrał, został bohaterem całego kraju. To był dla jego rodaków i fanów Eurowizji z tego kraju piękny czas. Fenomenalne zwycięstwo w selekcjach „Dora”, świetne udziały w pre-parties, praktycznie nieustające liderowanie u bukmacherów, awans do finału po doskonale odebranym przez publikę w Malmo Arenie występie – to wszystko dawało nadzieję na pierwsze samodzielne zwycięstwo tego kraju. Wierzyli do samego końca i mocno dopingowali, do czego nakłaniała telewizja chorwacka promując Baby Lasagnę bez ustanku i wznosząc się na wyżyny kreatywności. Im Chorwacja rosła u bukmacherów, tym więcej ludzi chciało wspólnie przeżywać spodziewane chwile triumfu. Oglądanie finału Eurowizji pod chmurką odbyło się w Zagrzebiu na Placu Europejskim, w rodzinnym mieście Marka – Umagu czy nawet w turystycznym Splicie. „Od 1999 roku nie byliśmy faworytami i naprawdę cudownie było cieszyć się tą rolą, oglądać roztańczoną, rozśpiewaną i, co najważniejsze, zjednoczoną Chorwację” – relacjonowała ze stolicy Mateja Ribičić z chorwackiego „Dnevnika”. „Serce bije mocno, on jest numerem jeden. Dlatego, że tak dużo zrobił dla Chorwacji, Istrii, Umagu” – wychwalała reporterka Jasminka Kalčić nadająca na żywo z Umagu.

Olejmy hejt bo i tak go nie wyplenimy

Portal Index.hr żalił się, że po wielkim oglądaniu Eurowizji w Zagrzebiu widzowie pozostawili na placu niezły śmietnik. Emocje musiały wziąć górę, a moment przegranej Chorwata ze Szwajcarem z pewnością był bolesny i w pierwszej chwili dał głównie uczucie rozczarowania, a nie dumę z wysokiego, drugiego miejsca. Śmietnik chorwaccy internauci zrobili też w sieci, szeroko komentując, a przede wszystkim krytykując czy hejtując wszystko co się da – od „politycznej” Eurowizji, jurorów czy Nemo. Nie można tego pochwalać, ale wbrew temu co sądzi kreująca się ostatnio na idealistkę Doda, hejt w sieci będzie i aby go uniknąć, po prostu nie można go czytać i się nim przejmować. Mało który portal newsowy oferuje na social mediach pełną i sprawną moderację wulgarnych i obraźliwych komentarzy, co doskonale znamy także z polskiego podwórka. Polskie portale rozrywkowe chętnie czerpią inspirację do swoich clickbaitowych artykułów z losowo wybranych opinii w sieci, zapewne podobnie jest w Chorwacji, ale prawdą jest, że w zalewie komentarzy napisanych przez smutnych i zakompleksionych frustratów znajdą się też te merytoryczne wypowiedzi. Nie cieszą się one jednak dużym zasięgiem, bo w sieci najlepiej sprzedaje się kontrowersja i jak najwięcej agresji słownej. Dlatego nie warto czytać i po prostu należy to zignorować. Lepiej jest spojrzeć na wypowiedzi „prawdziwych” osób, które nie boją się swojego komentarza podpisywać własnym wizerunkiem.

Pierwszy taki sukces Chorwacji

A takich wypowiedzi w telewizji HRT było mnóstwo. „Było super, było napięcie, cieszę się, że zajęliśmy drugie miejsce, jestem szczęśliwy i zadowolony” – mówił Baby Lasagna zaraz po wynikach finału. Nie ukrywał, że wolałby wygrać, ale jest dumny z wyniku jaki osiągnął i wie, że zrobił wszystko co mógł. Teraz może spać spokojnie. Szef delegacji HRT, Tomislav Štengl podkreślił, że jest to najlepszy wynik niepodległej Chorwacji w historii. Dodatkowo Chorwaci wygrali 1. półfinał oraz zwyciężyli w televotingu finałowym co jest dla nich największym dokonaniem. Pomimo nielicznej i mało aktywnej diaspory Baby Lasagna swoją energią uzbierał więcej punktów niż dwa kraje, które „nabijają” punkty za konflikty i silne diaspory rozsiane po całej Europie – Izrael i Ukraina. Wbrew temu co zwiastowano, Chorwacja świetnie poradziła sobie też w głosowaniu jurorskim, gdzie wywalczyła trzecie miejsce. To drugi najlepszy wynik krajów b. Jugosławii po zwycięstwie Serbii w 2007 roku. Gdyby nie zniszczony przez propagandę Izraela televoting, Baby Lasagna zapewne zdobył by jeszcze więcej dwunastek od publiki, ale i tak miał ich aż dziewięć. Punkty dali mu wszyscy, a najniższą notą jaką otrzymał było aż 5 punktów. Polska publiczność w półfinale i finale dała mu po 10 punktów – niestety nasze dwunastki są od lat zablokowane i zarezerwowane dla Ukraińców (na szczęście nasi sąsiedzi zazwyczaj wysyłają piosenki godne tak wysokiej noty). Polska komisja dała Chorwatom 8 punktów. Aby wygrać Eurowizję Marko potrzebował dodatkowych 45 punktów.

Tajči patrzy w przyszłość, Emilija wchodzi w rolę fana

Mrle z Let3 (ESC 2023) uważa, że Baby Lasagna powinien zająć pierwsze miejsce, ale jury skomplikowało mu drogę do zwycięstwa. Wokalista przypomina swój własny wynik z Liverpoolu, gdzie komisja pozostawiła Chorwację na dnie, a dzięki wsparciu widzów hit „Mama ŠČ” zajął ostatecznie 13. miejsce. Mrle przypomina też słowa Baby Lasagni – to nie jurorzy przyjdą na jego koncerty, a publika, dlatego wynik televotingu jest dla Chorwata ważniejszy. Dumna z młodego rockmena jest legenda Eurowizji – Tajči, która reprezentowała Jugosławię z przebojem „Hajde da ludujemo” kochanym w całej b. Jugosławii do dziś. „Na niektóre sprawy nie mamy wpływu i z tym trzeba się nawet nie godzić, ale po prostu iść dalej, szukać lepszych rozwiązań, ale tych pozytywnych” – mówi piosenkarka, która w niedzielę śpiewała dla 10-tysięcznego tłumu na głównym placu Zagrzebia czekając na przyjazd reprezentanta Chorwacji. O ile Tajči była spokojna, tak Emilija Kokić z formacji Riva (zwycięzcy ESC 1990 dla Jugosławii) nie kryła złości. „Teraz jestem typowym fanem i mocno kibicowałam. Parę dni przed finałem powiedziałam w mediach, że boję się konserwatywnego jury i to się sprawdziło” – przyznała, chociaż nie do końca ma rację, bo komisja nie wykazała się konserwatyzmem głosując na niebinarne Nemo ze Szwajcarii. Zorganizowane na szybko powitanie Marka w Zagrzebiu przyciągnęło na plac tłumy, a zagraniczni fani mogli tylko zazdrościć tak wspaniałej atmosfery i dumy z wysokiego miejsca. „Rim Tim Tagi Dim” zjednoczyło Chorwatów nie tylko na placu, ale też przed telewizorami. Występ śledziło w sobotni wieczór ponad 1,25 miliona widzów, co dało telewizji HRT aż 74% udziału w rynku.

Wielka feta w Zagrzebiu

Baby Lasagna zdobył serca wszystkich, a swoją skromnością i introwertyzmem rozczulał internautów. Z ogromnym wzruszeniem publika w Zagrzebiu przyjęła fakt, że wokalista nie był w stanie podziękować i rozpłakał się. Szybko wsparli go w tym koledzy z zespołu. „Jesteśmy młodzi, nikt z nas nie skończył jeszcze 32 lat. Wszystko zrobiliśmy sami, braliśmy wolne w pracy i pokazaliśmy, że możemy dojść do wszystkiego samodzielnie” – mówił Chorwat. Tłum skandował „Zwycięstwo” i bawił się w rytm „Rim Tim Tagi Dim”. Piękne chwile, które wszyscy na pewno zapamiętają na długo. Impreza w centrum stolicy zaczęła się o 13:00, a telewizja HRT relacjonowała każdy krok laureata 2. miejsca. Od razu po wyjściu z samolotu Marko trafił w ramiona dumnej matki, a następnie na pokładzie otwartego double deckera przejechał z lotniska do centrum niczym reprezentacja Chorwacji w piłce nożnej po zdobyciu srebra. W międzyczasie HRT informował o kolejnych oficjalnych gratulacjach, od miasta Šibenik, burmistrza Zagrzebia, premiera Chorwacji. W wypowiedziach przeważała radość, ale i lekkie rozczarowanie z powodu przegranej, chociaż zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki. W studiu HRT gościli eksperci, którzy prześcigali się w kreatywnych opiniach dotyczących fenomenu Baby Lasagni. Analizowano też wyniki Eurowizji i sam konkurs, który zapamiętany będzie głównie przez skandale i nieudolne reagowanie Europejskiej Unii Nadawców. „Stało się, że slogan United by Music dla Europy był raczej jak Divided by Music, a dla nas to naprawdę było United by Baby Lasagna Music” – mówił krytyk i dziennikarz Aleksandar Dragaš. Chorwaci i Ukraińcy to jedyne narody, które nie dały Izraelowi żadnych punktów w finałowym televotingu. W głosowaniu chorwackim piosenka „Hurricane” reprezentantki stacji KAN była dopiero piętnasta.

Kot bez oka i białe serwety

Dragaš ma nadzieję, że na Baby Lasagnę czeka kariera podobna, jaką osiągnął włoski zespół Maneskin. Na razie w planach są dwa koncerty – w Umagu i Zagrzebiu, kolejne w wakacje i reprezentant Chorwacji skupia się na razie na kraju, ale zapowiada już europejskie tournee. Poza granicami pojawi się już w tym roku, ale w 2025 odwiedzi kolejne kraje. Ciekawe, czy na trasie znajdzie się też Polska? W planach są kolejne utwory i album. Na razie Baby wydał trzy piosenki, a kolejnych siedem czeka już na publikację. Piosenka „Rim Tim Tagi Dim” świetnie radzi sobie na platformach streamingowych, a singiel notowany jest na listach przebojów nie tylko w Chorwacji, ale też w Szwecji, na Litwie, Holandii czy Wielkiej Brytanii. Efektem dodatkowym sukcesu Marko jest…popularyzacja tradycyjnych serwet na stół, po chorwacku zwanych „tabletići”. Jak się okazało, Baby Lasagna wypromował nie tylko kotka bez oka (który pojawił się w klipie i na oficjalnym merchu), ale sprawił, że Chorwaci z dumą wyciągnęli z szaf ręcznie dziergane serwety. Anđelka Brajković, pracownica Parku Narodowego Krka cieszy się, że tabletići znów stały się skarbem narodowym. Ivana Raič, pracownica agencji marketingowej uważa, że to świetne podłoże pod szeroko zakrojoną kampanię promocyjną Chorwacji na świecie. Chociaż serwety nie były na pierwszym planie występu do „Rim Tim Tagi Dim” zostały zauważone i na instrumentach, na głowach muzyków czy w częściach stroju tancerzy. Konstrakta, podczas podawania punktów po prostu pomachała serwetą i wszyscy wiedzieli, że 12 punktów trafiło do Chorwacji. „Jesteśmy małym krajem, który nie byłby znany gdyby nie Luka Modrić. Teraz mamy kolejny atut. Będziemy rozpoznawani” – mówią mieszkańcy Zagrzebia.

Chorwacja potwierdza udział w Eurowizji 2025

Telewizja HRT potwierdziła już udział w przyszłorocznej Eurowizji, a przygotowania do nowych preselekcji ruszają zaraz po krótkim odpoczynku ekipy. Szef delegacji zapowiada prace nad nowym regulaminem i kontraktami z członkami komisji i ma nadzieję, że zmiany, jakie zostaną wprowadzone pozwolą na wybór najlepszej konkursowej stawki. Liczy, że na fali popularności Let3 i Baby Lasagni do „Dory” zgłoszą się wykonawcy wszystkich możliwych gatunków muzycznych, zarówno młodzi jak i starsi. „Każdy, kto ma coś dobrego, niech się zgłasza” – mówi. Czy Marko (Baby Lasagna) planuje powrót na Eurowizję? Na razie nie. W wywiadzie dla Index.hr grzecznie podziękował i wytłumaczył, że jako wykonawca czuje się spełniony na Eurowizji. Nie wykluczył jednak, że mógłby kiedyś pojawić się w stawce preselekcji jako autor piosenki dla kogoś innego. W ankiecie portalu aż 71% osób uznało, że chętnie zobaczyłoby Baby Lasagnę w preselekcjach ponownie. Całe szaleństwo, wspaniały wynik na Eurowizji i wszystko, co jeszcze dobrego czeka młodego Chorwata nie wydarzyłoby się, gdyby wokalista Zsa Zsa nie zrezygnowała ze startu w preselekcjach Dora 2024 i tym samym nie zwolniła miejsca pierwszemu na liście rezerwowej Markowi. To niesamowite story zna już niemal cała Europa, a telewizja HRT musi teraz mieć się na baczności i pilnować, by żadna perełka już nigdy nie wymsknęła im się z rąk.

Źródło: HRT, Index.hr, Slobodna Dalmacija, inf. własne, fot.: E. Ruzic