Znamy pełne wyniki Islandii. Nie było ustawki? 🇮🇸
Telewizja islandzka przyznała się do problemów technicznych podczas wysyłania SMS-ów na uczestników superfinału „Songvakeppnin” w minioną sobotę. Podkreślono jednak, że wysłane wiadomości tekstowe nie miałyby wpływu na rezultat końcowy, gdyż w drugiej rundzie dominowały głosy oddane poprzez system audiotele. Winna jest aplikacja, w której doszło do pomyłki w systemie kierującym wysłane poprzez RUV Stjornur SMS-y. Problem dotyczył zarówno głosów oddanych na Murada jak i na Herę. Nadawca podał też dokładne wyniki głosowania w finale. W televotingu pierwszej rundy zdecydowanie wygrał Bashar Murad, który otrzymał 32% głosów. Drugie miejsce miał duet VAEB, na który oddano 19% głosów, a Hera Bjork była dopiero trzecia – 18,7%. Palestyńczyk był też faworytem jury – dostał 26% głosów komisji. Druga była Hera Bjork z rezultatem 20,2%. Na miejscu trzecim Sigga Ozk (19,6%), a VAEB byli ostatni (16,6%), stąd doszło do ich eliminacji przed superfinałem. W superfinale liczyły się zarówno nowe głosy widzów (audiotele+SMS), a także zsumowane głosy z poprzedniej rundy (widzowie+jury). Na Herę widzowie oddali w superfinale 58% głosów poprzez połączenia telefoniczne, a na Bashara 42%. Gdyby dodać do tego niedziałające SMS-y, wynik procentowy byłby dokładnie taki sam gdyż łącznie na dwóch finalistów oddano ponad 118 tys. połączeń telefonicznych, a sms-ów zarejestrowano nieco ponad 2,1 tysiąca. Po dodaniu głosów publiczności i jurorów z I rundy okazało się, że Hera dostała 50,8%, a Bashar 49,2%. Różnica była więc niewielka – RUV podaje, że zadecydowało 3,3 tysiąca głosów przewagi na Herę.
Islandia nie wygra Eurowizji?
Nie potwierdziły się więc wcześniejsze doniesienia, jakoby Hera Bjork miała otrzymać ogromną przewagę nad Basharem w głosowaniu publiczności, natomiast zdaje się, że Islandka zgarnęła w superfinale głosy od widzów wspierających wcześniej kandydatów, którzy odpadli. Mogło więc zadziałać głosowanie przeciwko Palestyńczykowi. Pojawiły się też sugestie i teorie spiskowe, jakoby za takim wynikiem stały służby specjalne Izraela, które miały doprowadzić do przegranej Palestyńczyka. Hera Bjork jako jedyna finalistka jasno mówiła o tym, że chce pojechać na Eurowizję 2024 w roli reprezentantki Islandii, pomimo presji społecznej związanej z bojkotem konkursu. Oficjalna decyzja co do startu wyspy ma zapaść niebawem, ale spodziewać się można, że będzie dla Hery pozytywna i Islandia pojawi się w stawce. Powracająca reprezentantka wyspy nie może jednak liczyć na wielkie wsparcie fanów – przeważają opinie, że jej utwór „Scared of Heights” jest po prostu słaby, a Bashar byłby lepszym wyborem. Islandia spada już w notowaniach bukmacherskich. 26 stycznia była na pierwszym miejscu co miało związek z ogłoszeniem startu palestyńskiego wykonawcy w preselekcjach. Aktualnie kraj zajmuje 10. miejsce i należy się spodziewać, że jej szanse na triumf nadal będą się kurczyć.
Norwegowie reprezentantami Szwecji w Szwecji? 🇸🇪
Zakłady bukmacherskie wskazują, że reprezentantami Szwecji będą … Norwegowie. Aż 61% szans na zwycięstwo w Melodifestivalen mają bracia Marcus i Martinus (fot.) z utworem „Unforgettable”. Daleko w tyle jest Jacqline z „Effortless” oraz Danny Saucedo z „Happy That You Found Me” (po 9%). Nie tylko Norwegia ma swoich reprezentantów w finale selekcji szwedzkich. Stawkę otworzy bowiem ukraińska piosenkarka Maria Sur, która urodziła się na Zaporożu, a w 2022 (już po wybuchu wojny) przeniosła się z rodziną do Szwecji. Panowie z duetu Medina, czyli Sam-E (Sami Daniel Rekik) i Alibi (Ali Jammali) urodzeni są w Sztokholmie i Goteborgu, ale mają korzenie tunezyjskie. Korzenie Liamoo sięgają nie tylko Szwecji, ale też Norwegii, Finlandii i Filipin, a ojciec Jacqline pochodzi z Konga. Nie można zapominać o Danny’m Saucedo, który ma ojca z Polski, a matkę z Boliwii, chociaż sam urodził się w stolicy Szwecji. Danny (Daniel Gabriel Alessandro Saucedo Grzechowski) mówi płynnie po polsku, natomiast Dotter, w związku z tym, że jest narzeczoną Dino Medanhodžića mówi płynnie po bośniacku. Telewizja SVT powinna więc rozważnie wybrać skład krajów, które będą głosować jako jurorzy w finale Melodifestivalen.
Które kraje w jury Melodifestivalen?
Głosowanie jury międzynarodowego wprowadzono w 2010 roku, wtedy jeszcze komisje zagraniczne dzieliły głosy z komisjami regionalnymi. Od 2011 do 2018 SVT zapraszała panele jurorskie z 11 krajów, a aktualnie liczba ta zmniejszyła się do ośmiu. Na przestrzeni lat 2010-2023 w komisjach pojawiali się przedstawiciele z łącznie 35 państw! Najchętniej zapraszano Francuzów, którzy nie wzięli udziału tylko w dwóch głosowaniach (w 2022 i 2023) – na 12 głosowań jedynie pięciokrotnie dali 12 punktów faktycznemu zwycięzcy. Drugie miejsce mają Wielka Brytania i Izrael – dziewięciokrotnie komisje z tych krajów mogły głosować, przy czym UK tylko dwa razy przyznało najwyższą notę zwycięzcy. Na trzecim miejscu Malta z ośmioma zaproszeniami (w 50% przypadków przydzieliła 12 punktów laureatowi 1. miejsca MF). Siedem razy zapraszano Cypr i Australię, sześć razy Włochy i Holandię, a pięć razy Norwegię i Niemcy. Co ciekawe, kraje nordyckie nie są aż tak mile widziane. Islandia była w komisji cztery razy, Finlandia dwa, a Dania tylko raz. Polska zapraszana była w 2017 i 2018 roku – za pierwszym razem nasze jury przydzieliło 12 punktów triumfatorowi selekcji, za drugim razem zagłosowano na Polkę – Margaret. Spośród krajów tegorocznej Eurowizji 2024 jeszcze nigdy w Melodifestivalen nie głosowały Mołdawia, Azerbejdżan, Litwa i Luksemburg, a spośród krajów, które w preselekcjach „brały udział” więcej niż 5 razy najdłużej na ponowne zaproszenie czekają Norwegowie (ostatni raz w 2017). Tylko po jednym razie w głosowaniach udział brać mogli jurorzy z Serbii, San Marino, Danii, Gruzji, Szwajcarii, Łotwy i nieuczestniczącej już Białorusi. Rosja pojawiła się tam trzykrotnie, a Bośnia dwa razy.
Źródło: RUV, SVT, Wikipedia, analiza własna, fot.: @marcusandmartinus
