Eurowizja: Skandal w TVP. Nieregulaminowy przebieg głosowania na reprezentanta Polski. Kto jest winien zamieszania i jak głosowali jurorzy?

Kulisy głosowania komisji pokazują nieprawidłowości ze strony TVP

Dziś rano Telewizja Polska oficjalnie ogłosiła, że reprezentantką kraju na Eurowizji 2024 została Luna z utworem „The Tower”. Wyboru dokonała pięcioosobowa komisja, w skład której weszli dwaj radiowcy (Łukasz Pieter z Radia ZET oraz Michał Hanczak z Radia Eska), dwóch dziennikarzy (Konrad Szczęsny i Piotr Klatt) oraz tylko jedna kobieta – była reprezentantka Polski z 2017 roku – Kasia Moś. Konrad Szczęsny był w tej komisji głosem fanów jako prezes Stowarzyszenia Miłośników Konkursu Piosenki Eurowizji OGAE Polska. Z kolei Piotr Klatt jest aktualnie (od niedawna) zastępcą dyrektora Agencji Kreacji Rozrywki i Oprawy TVP. Tym samym był jedyną osobą z ramienia Telewizji Polskiej w komisji. „The Tower” pokonało 220 innych zgłoszeń, a wybór komisji nie spodobał się wielu internautom, w tym licznemu gronu fanów Eurowizji, których faworytką była Justyna Steczkowska z piosenką „Witch-ER Tarohoro”. Podobnie jak rok temu, na zwyciężczynię wylał się hejt i masa krytycznych komentarzy, podobnie zresztą potraktowano członków jury, którzy głosowali według własnych preferencji (bo tak było im powiedziane) i nie byli poddani żadnym naciskom ze strony wytwórni czy samego nadawcy. Krytyka znów spada na nieodpowiednie osoby. Dlaczego? Winna jest ponownie TVP.

Zamiast oceny każdej piosenki wybrano 10 najlepszych utworów

Kontrowersje wywołuje sposób w jaki przeprowadzone zostało proste głosowanie. Czytając regulamin preselekcji wszystko było jasne. Punkt 13. regulaminu głosi: „Każda osoba wchodząca w skład Komisji Konkursowej indywidualnie oceni każde z otrzymanych zgłoszeń, oceniając je poprzez przyznanie im punktów w skali 1-10. Przy czym zgłoszenie o najwyższej jakości otrzymuje 10 pkt, natomiast zgłoszenie o najniższej wartości 1 pkt. Liczby przyznanych punktów mogą się powtarzać” – proste? A jakże! Dziennik Eurowizyjny przeprowadzając plebiscyt „Najlepsze zgłoszenie” poprosił swoich jurorów (redaktorów i moderatorów) o ocenianie każdej piosenki w taki sam sposób. Głosowało 10 osób, a wygrała Justyna Steczkowska z wynikiem 95 punktów, druga była Nita z 77 punktami, a trzecia Luna z 74 punktami. W czołowej piętnastce nie doszło do żadnego remisu. Jak zrobiono to w TVP? Tu już zaczynają się schody. Wiemy, że TVP poprosiła komisję o wybranie 10 spośród 221 piosenek o najwyższej wartości. Potwierdza to jeden z jurorów – Michał Hanczak, który w rozmowie z Plejadą mówi: ‚Mieliśmy ponad 200 utworów do przesłuchania, zajęło to kilkanaście godzin, każdy robił to sam. Potem wysyłaliśmy swoje top 10 do telewizji, a że wyniki były bardzo równe, to rozmawialiśmy jeszcze swoich wyborach. Odbyło się drugie głosowanie„. O „shortliście” wspomina też Konrad Szczęsny w wypowiedzi dla portalu Viva.pl. Wtóruje im Kasia Moś, która dla Teleshow zdradziła, że „dostaliśmy do przesłuchania ponad 200 piosenek, z którymi każdy z nas bardzo skrupulatnie zapoznawał się w domu. Potem odbyło się pierwsze głosowanie, które miało wyłonić dziesięć najbardziej interesujących utworów„.

Regulaminowe głosowanie w ogóle się nie odbyło?

Zgodnie z przytoczonym wyżej punktem regulaminu tworzenie listy 10 najlepszych piosenek nie powinno mieć miejsca. W 14. punkcie zasad czytamy, że „indywidualne karty punktacyjne każda z osób wchodząca w skład Komisji Konkursowej przekaże Sekretarzowi Komisji Konkursowej„. Dalej w punkcie 15. jest zawarte, że sekretarz Komisji Konkursowej zsumuje indywidualne oceny (dla wszystkich 221 piosenek), a w punkcie 16. jest jasno podane, że zgłoszony Wykonawca z największą liczbą punktów zostanie zwycięzcą Krajowych Preselekcji i automatycznie będzie reprezentował Polskę na ESC 2024′. Pojawia się więc pytanie, w którym momencie powstał pomysł tworzenia shortlisty i czemu komisja w ogóle musiała spotkać się ponownie, skoro w punkcie 17. mamy jasną informację, że „w przypadku uzyskania przez dwóch lub więcej Wykonawców takiej samej liczby punktów Sekretarz Komisji Konkursowej zwoła posiedzenie Komisji Konkursowej, podczas którego zostanie dokonany wybór reprezentanta Polski na ESC 2024„. Chociaż system 1-10 na to pozwala, wątpliwe jest, by do remisu na szczycie doszło między aż dziesięcioma piosenkami. Konkluzja może być taka: regulaminowe, indywidualne i samodzielne głosowanie na każdy utwór w skali 1-10 w ogóle nie odbyło się na takich zasadach, a jurorzy po prostu wskazali 10 najlepszych piosenek, które przeszły do II rundy. TVP przedstawiając komisji zasady głosowania mogła wprowadzić w błąd jurorów, którzy nie mają obowiązku znać całego regulaminu, skoro głosowanie prowadzi organizator.

Kto jak głosował? Justyna Steczkowska bez punktów?

Co stało się dalej? Odbyło się spotkanie jurorów w TVP, gdzie członkowie komisji po raz pierwszy dowiedzieli się o pełnym składzie. Z informacji przekazywanych dziś przez członków jury wynika, że spotkanie było burzliwe, miało trwać aż 2,5 godziny, odbyła się też debata i przedstawianie argumentów za i przeciw. Następnie TVP zorganizowała głosowanie, w którym każdy juror miał ułożyć 10 piosenek w kolejności od najlepszej do najgorszej i przyznać punkty – za 1. miejsce 10 punktów, za drugie 9 i tak dalej, aż do 10. miejsca z 1 punktem. Tego typu głosowanie mogło się odbyć zgodnie z 17. punktem regulaminu tylko jeśli te 10 piosenek znalazło się na 1. miejscu z taką samą ilością punktów w I turze głosowania. Czy tak się stało? Nie wiemy. Wiemy natomiast więcej o tym, jak jurorzy głosowali w tym drugim, pozaregulaminowym rankingu. Michał Hanczak (radiowiec) swoje 10 punktów przekazał Justynie Steczkowskiej, a 9 Lunie. Maksymalną notę Steczkowska dostała także od Konrada Szczęsnego. „Uszanowałem więc wolę większości i oparłem ją na typowaniach fanowskich oraz – według własnego uznania – na doświadczeniu scenicznym artystów_ek, którzy dany utwór zgłosili” – napisał na swoim Facebooku. Kasia Moś z kolei 10 punktów przyznała Maciejowi Musiałowskiemu, pozostawiając Lunę bez punktów co jest zastanawiające i powoduje utworzenie alternatywnego scenariusza. Mogło być tak, że każdy juror wskazywał swoje 10 najlepszych piosenek i swoją pulę oceniał. Tym samym Kasia Moś, która w swojej dziesiątce Luny w ogóle nie miała, nie dała jej punktów. Po zsumowaniu tych punktów okazało się, że Luna dostała 34 punkty na 50 możliwych, Justyna Steczkowska z kolei miała ich 33, w tym 10 od Hanczaka i Szczęsnego co już daje 20, czyli ponad połowę. Pozostałe 13 punktów to głosy od trójki jurorów (Moś, Klatta, Pietera). Istnieje możliwość, że Justyna mogła mieć co najmniej jedno „zero”.

Jakim cudem Kasia Moś nie dała punktów Lunie?

TVP podała top3 wyników II głosowania (tego, które nie zostało ujęte w regulaminie). Luna z 34 punktami, Justyna przegrała jednym punktem, a dalej mamy remis – Maciejczak kontra piosenka z „Chłopów”. Kandydaci dostali po 23 punkty. To mało, co pokazuje spore rozbieżności między jurorami, zwłaszcza, jeśli każdy rozdawał punkty innej puli piosenek. Najważniejszym aktualnie pytaniem jest dlaczego TVP doprowadziła do drugiego głosowania w takiej formie i dlaczego poprosiła każdego jurora o 10 najlepszych piosenek zamiast po prostu zliczyć głosy z I etapu. Zgodnie z postawioną wyżej tezą, głosowanie w I etapie mogło w ogóle się nie odbyć, na co wskazuje wypowiedź Kasi Moś, która miała nie dać punktów Lunie. Wiemy, że nie zrobiła tego w II turze, ale skoro nie dała jej nic, to jak oceniła „The Tower” w pierwszym etapie, gdzie minimalną notą był 1 punkt? To pozwala twierdzić, że punkty 1-10 w pierwszym etapie (i na każdy utwór) nie były zliczone, gdyż TVP oparła się tylko na wskazaniu 10 najlepszych piosenek. Dodatkowym argumentem jest fakt, że jeśli ktoś z komisji miał (dla przykładu) 4 utwory ocenione na 10 punktów, 5 utworów ocenionych na 9 punktów i 3 utwory ocenione na 8 punktów, to nie byłby w stanie dać TVP swojego „top10” bo takiego remisu nie miałby jak rozstrzygnąć.

Regulamin zmieniony bez komunikatu?

Dziennik Eurowizyjny skierował pytania do TVP w tej sprawie. Do tej pory nie uzyskał jednak odpowiedzi od organizatorów preselekcji. Należy się spodziewać, że nadawca będzie bronił się punktem 24. regulaminu, który głosi, że „Telewizja Polska S.A. w likwidacji zastrzega sobie prawo zmiany niniejszego Regulaminu„. Nie jest to zawarte w zapisach, ale dobrą praktyką jest informowanie uczestników konkursu o zmianach, jakie będą wprowadzane. TVP do tej pory tak robiła, a na stronie eurowizja.tvp.pl publikowała komunikaty dotyczące zmian, informując gdzie doszło do poprawek oraz publikując aneks do regulaminu. Mamy na to przykłady chociażby z 2022 czy 2023 roku. Teraz żadna zmiana regulaminu nie została zakomunikowana, co oznacza, że TVP nie powinna wprowadzać nowych zasad głosowania i tworzyć II rundy w oparciu o 10 piosenek wybranych przez każdego jurora. Jak to się dzieje w innych krajach? Szybki przykład z Serbii, gdzie Head of Press poinformował w eurowizyjnym podcaście telewizji RTS, że stacja wprowadzi nowy sposób prezentacji wyników (gdzie zamiast zamiany „małych” punktów na „duże” będziemy mieć wyniki procentowe widzów przetworzone na punkty), jednak później szefowa Działu Rozrywki przekazała, że jednak taka zmiana nie może być wprowadzona, chociaż jest dobra i technicznie możliwa oraz daje widzom większe poczucie wpływu na wynik. Dlaczego się wycofano? Bo nie uwzględniono tego w regulaminie, a RTS nie chciał zmieniać reguł konkursu po upublicznieniu jego zasad. TVP zrobiła coś zupełnie odwrotnego, co po raz kolejny stawia naszego nadawcę w rankingu transparentności znacznie niżej niż serbskiego.

Walka o transparentność trwa. Będzie publikacja „topek” jurorskich?

Co będzie dalej? Z doświadczenia po 2023 wiemy, że jakiekolwiek oświadczenia, petycje czy listy do TVP nie dają efektu. Nadawca do tej pory nie odniósł się do stawianych mu rok temu zarzutów, które były znacznie poważniejsze niż tegoroczne. Sprawa ciągnie się już ponad rok, a aktualnie czeka na rozpatrzenie przez sąd. Podobnie było w Grecji, gdzie jedna z uczestniczek pozwała telewizję ERT, ale z uwagi na procesowanie, sprawa nie wyjaśniła się do Eurowizji 2023, w której ta uczestniczka chciała wystąpić. Długie procesowanie nie oznacza jednak, że nie powinniśmy żądać od TVP odpowiedzi, bo jest to jedyny sposób na transparentne przedstawienie procesu oraz poprawę wizerunku nadawcy, chociażby w oczach fanów, ale też widzów Eurowizji. Z nieoficjalnych informacji do których dotarł Dziennik Eurowizyjny wynika, że TVP ma w planach we wtorek przedstawić szersze rankingi jurorskie. Nie wiemy jednak w jakiej formie to zrobi i jak potraktuje kandydatów, którzy mogli znaleźć się w „topkach” komisji, a nie chciały, by fakt, że się zgłosiły (i przegrały) wyszedł na światło dzienne. Sprawie na pewno będziemy się dalej przyglądać, co jednak nie znaczy, że w jakikolwiek sposób chcemy anulować głosowanie jurorów i pozbawić Lunę prawa do reprezentowania Polski. Bazujemy bowiem na wynikach głosowania komisji, która swoje punkty oddawała według własnych preferencji i bez żadnych nacisków. Zrobiła to jedynie w nieodpowiednim formacie, za co winę ponosi Telewizja Polska i to w jej stronę należy teraz kierować całą krytykę i frustrację. O gustach jurorów nie musimy dyskutować, bo brak innych kryteriów oceny (TVP mogła je podać, ale ich nie przedstawiła) oznacza, że każdy mógł głosować jak chciał.

źródło: TVP, Viva.pl, Plejada, Teleshow, inf. własne, fot.: M. Błażewicz 2017

1 komentarz

Możliwość komentowania jest wyłączona.