Eurowizja 2024 Niemcy: Dziś „Das Deutsche Finale”. Czy nasi sąsiedzi w końcu się podniosą? Zobacz gdzie oglądać selekcje i co się w nich zmieni 🇩🇪

Fatalne statystyki Niemiec

Dziś późnym wieczorem swojego reprezentanta wybierać będą nasi zachodni sąsiedzi. Telewizja niemiecka NDR po raz kolejny w ostatnich latach zmienia format głosowania w preselekcjach narodowych co ma związek z licznymi porażkami tego kraju. W okresie „od Malmo do Malmo” Niemcy aż czterokrotnie zajęły ostatnie miejsce w finale, łącznie aż osiem razy nasi sąsiedzi nie dali rady zająć nawet miejsca w czołowej dwudziestce. Co gorsza, od 2015 roku tylko raz zdołali zająć miejsce wyższe niż … 25.! Fatalne statystyki nie mają wpływu na to, jak rodacy postrzegają swojego reprezentanta, a nadawca NDR na Eurowizję się nie obraża, zresztą piosenka „Rockstars” Malika Harrisa, która w 2022 była ostatnia w finale, w Niemczech stała się przebojem. Mimo to telewizja próbuje na różne sposoby, ale wciąż demokratycznie, wybrać utwór, który coś na Eurowizji zdziała. Pytanie jednak, czy problemem jest samo głosowanie, czy może coś złego dzieje się już na etapie doboru piosenek finałowych?

Kolejność startowa

  1. NinetyNine (relacja z próby)
  2. Leona (relacja z próby)
  3. Isaak (relacja z próby)
  4. Galant (relacja z próby)
  5. Floryn (relacja z próby)
  6. Bodine Monet (relacja z próby)
  7. Ryk (relacja z próby)
  8. Marie Reim (relacja z próby)
  9. Max Mutzke (relacja z próby)

Kim jest Ryk? Faworyt selekcji ma szanse na wygraną?

W dzisiejszym finale wystartuje dziewięciu uczestników wybranych zarówno spośród 693 zgłoszeń, a także poprzez specjalną rundę „Ich will zum ESC”. Nie są to nazwiska topowe w kraju, nadawca skupił się raczej na debiutantach. Co ciekawe, w stawce mamy nawet Bodine Monet, która w ogóle nie jest Niemką, a Holenderką. Piosenki nie spotkały się ze zbytnią euforią fanów Eurowizji. Głównym faworytem i ulubieńcem stał się Rick Jurthe, znany jako Ryk (fot.), który w preselekcjach już kiedyś brał udział, jednak teraz przygotował utwór „Oh Boy”, który za sprawą swojej dramaturgii i niekonwencjonalnej struktury zaciekawił słuchaczy. Aktualnie ma aż 57% szans na wygraną według bukmacherów. Druga jest Bodine Monet (15%), a reszta uczestników jest daleko w tyle. Ryk ma na koncie trzy EP-ki i kilka singli, startował w selekcjach 2018, wystąpił u boku Conchity Wurst podczas specjalnego koncertu w Wiedniu, miał też działać przy Igrzyskach Olimpijskich 2020 w Tokio, które zostały przesunięte. Angażował się w wiele projektów, ale nie uzyskał tak dużej sławy, byśmy teraz byli pewni, że „rozgromi” televoting za sprawą nazwiska. Serca widzów może bowiem zdobyć Marie Reim, która śpiewa „typowy” niemiecki szlagier.

Wraca Max Mutzke. Czy wróci język niemiecki?

Ciekawy jest powrót Maxa Mutzke, który w 2004 roku jako debiutant rozłożył na łopatki hitowego Scootera i wygrał bilet na Eurowizję w Stambule, gdzie śpiewając po angielsku i turecku wszedł do czołowej dziesiątki. To jedno z nielicznych „dużych” nazwisk w tegorocznym finale. W dyskografii osiem albumów i sporo singli, chociaż ostatni, który trafił na oficjalną listę przebojów w Niemczech to „Let It Happen” z 2010 roku (85. pozycja). Z albumami radził sobie nieco lepiej – najnowsza płyta, „Wunschlos suchtig” z 2021 utrzymała się na oficjalnej liście trzy tygodnie i dotarła do 24. pozycji. Mimo popularności Max nie jest dziś jednak faworytem Das Deutsche Finale. Utwór „Forever Strong”, który stworzył z trzema innymi osobami nie jest chyba tak silny. W stawce są dwa utwory po niemiecku – dość dziwaczne „Katze” duetu Galant oraz „Naiv” Marie Reim, która jest wokalistką szlagierową, znaną głównie z tego, że jej matką jest Michelle (ESC 2001). Czy popularność w selekcjach Niemiec będzie miała jakieś znacznie? Okazuje się, że nie do końca.

Zamieniamy małe punkty na duże

Zmiany, jakie wprowadzono w tegorocznym finale narodowym to nie tylko nowa nazwa, ale też odejście od przenoszenia faktycznego poparcia widzów na procenty które dają określoną ilość punktów. Teraz Niemcy zastosują słynną i nielubianą zasadę „zmieniania małych punktów na duże” czyli wykorzystają sztywną punktację eurowizyjną od 1 do 12 punktów. Tym samym nawet jeśli ktoś dostanie w televotingu 50% głosów, a kolejna osoba będzie mieć poparcie rzędu 5% to i tak zwycięzca dostanie 12, a laureat drugiego miejsca aż 10 punktów. Zważywszy na to, że do rankingu widzów dodane będą głosy jury w takiej samej skali, o remis bardzo łatwo, a może też dojść do sytuacji, że faworyt publiki zgarnie niższą notę od komisji i przegra. „Sztywne” punkty stosowane były m.in. w selekcjach Polski czy Serbii. W przypadku, gdy dojdzie do remisu, decydować będzie wyższa nota od widzów. Co więcej, w komisji jurorskiej będą przedstawiciele ośmiu krajów. Każde zaproszone państwo wystawiło pięciu muzycznych profesjonalistów, którzy oceniali występy na wczorajszej próbie generalnej. Punkty z każdego kraju będą zebrane, a następnie pełen ranking jurorów zamieni się na „duże” punkty by dodać drugą taką samą punktację, tym razem od widzów.

Gdzie oglądać preselekcje?

Sami widzowie będą głosowali poprzez televoting jak i internet. Wysyłając SMS-a czy dzwoniąc będzie można oddać max. 20 głosów z jednego numeru, z kolei typując przez internet będzie się miało tylko jeden „strzał”. Prowadzącą selekcji będzie Barbara Schoneberger i to ona przeprowadzi nas zarówno przez występy jak i poprzez głosowanie. Wśród gości specjalnych zarówno gwiazdy lokalne jak i eurowizyjne: Mary Roos (ESC 1972 i 1984), Conchita (ESC 2014) i Lord of the Lost (ESC 2023). Finał odbędzie się w Berlinie, a transmisja ruszy dziś o 22:05 na kanale Erste, ONE oraz poprzez ARD Mediathek. Program ma potrwać dwie godziny, czyli zakończy się pięć minut po północy. Transmisja internetowa za pośrednictwem Eurovision.de. Fani, którzy nie zdołali kupić biletów na finał w berlińskim studiu zbiorą się w Bar Zum schmutzigen Hobby niedaleko Warschauer Strasse by wspólnie oglądać preselekcje. Po transmisji odbędzie się tam After Show Party z eurowizyjnymi przebojami.

Źródło: ESCkompakt.de, Wikipedia, fot.: @Rykmusik