Eurowizja 2024 Polskie preselekcje: Analizujemy regulamin! Głosowanie jury, dzika karta, podanie wyników, terminarz, skład komisji

Prawie cztery tygodnie na zgłoszenia

Zgodnie z oczekiwaniami Telewizja Polska ogłosiła dziś start przyjmowania zgłoszeń do Krajowych Preselekcji przed Eurowizją 2024. Publikację regulaminu poprzedziła przykra informacja podana przez telewizję łotewską – do „Supernovy” (lokalnych preselekcji) nie dostał się Leon Myszkowski, który zgłosił utwór przygotowany dla Markusa Rivy. To spore zaskoczenie, zważywszy na fakt, że łotewski wokalista jest weteranem finałów narodowych. Fakt ogłoszenia przez TVP regulaminu preselekcji krajowych nie został ciepło przyjęty przez zwolenników mamy Leona, Justyny Steczkowskiej. Konkurs otwarty oznacza bowiem, że wokalistka musi się do niego zgłosić i zdobyć najwięcej punktów od jury by wygrać. Artystka, której terminy koncertów na 2024 sukcesywnie się mnożą, będzie musiała czekać jeszcze z miesiąc by dowiedzieć się, czy pojedzie na Eurowizję. Zgłoszenia przyjmowane będą do 2 lutego do 22:00, a w regulaminie nie podano, kiedy ogłoszony ma być werdykt. Może być to w połowie lutego, a równie dobrze może być to nawet 10 marca. Wiemy, że Steczkowskiej na Eurowizji zależy więc z pewnością odrzuci możliwość koncertowania w maju żeby później nie trzeba ich było anulować. Jeśli jednak nie zostanie wybrana i nie pojedzie do Malmo, straci możliwość zaśpiewania dla publiczności, a co za tym idzie, szansę zarobku – śpiewanie to w końcu jej praca. „Witch-ER Tarohoro” nadal pozostaje głównym faworytem do wygranej w selekcjach.

Polskie obywatelstwo i „dzika karta”. O co chodzi?

Regulamin z Eurowizja.tvp.pl nie jest odkrywczy i zawiera dość standardowe zapisy, które znamy już z poprzednich takich dokumentów. Mamy tu zarówno nieśmiertelne „wykonawca musi mieć ukończone 16 lat” czy „utwór nie może być dłuższy niż 3 minuty” lub „nie może być nigdzie publikowany przed dniem 1 września„. To zapisy wynikające z regulaminu samej Eurowizji i stały się dość charakterystyczne dla tego konkursu. Nowością jest powrót do zapisu o konieczności posiadania polskiego obywatelstwa (w zeszłym roku go nie było i do TBSE mogli zgłaszać się wykonawcy z całego świata, chociaż zarówno regulamin jak i formularz nie miały angielskiej wersji). Ponownie pojawia się „typowo polska” wzmianka o tzw. „dzikiej karcie” czyli możliwość dodania przez TVP piosenki/kandydatury osoby, która nie zgłosi się do konkursu w terminie, a z jakiegoś powodu powinna się znaleźć w puli zgłoszonych. Nie wiemy, czy wcześniej takie „dzikie karty” były przyznawane. Regulamin kończą standardowe dla TVP zapisy o tym, że organizator może unieważnić wyniki Konkursu bez podania przyczyny czy zastrzega sobie prawo do zmian w regulaminie. Jednym słowem, niepotrzebnie czytaliśmy cały regulamin bo TVP może z nim zmodyfikować wszystko lub konkurs anulować ot tak. Brakuje w dokumencie gwarancji, że wprowadzenie zmian do Regulaminu wiąże się z koniecznością publikacji jasnego komunikatu o tym, jakie modyfikacje wykonano.

Kto powinien być w Komisji Konkursowej?

Sama procedura głosowania jurorów jest opisana dość skąpo. Po tym, jak zakończy się proces zbierania utworów, Sekretarz Komisji Konkursowej przekaże kopie piosenek członkom Komisji. Rodzi się pytanie, czy przekazane będą wszystkie utwory, czy tylko te spełniające regulamin, a jeśli dojść ma do jakiejkolwiek selekcji, to kto ma za nią stać? Telewizja Polska ma powołać Komisję Konkursową w składzie pięciu osób (a także sekretarza komisji). Nazwiska tych osób poznamy po wyborze reprezentanta Polski – to dobry zapis, świadczący o chęci wprowadzenia transparentności. Niektórzy obawiają się, że pięć osób to za mało, jednak warto podkreślić, że właśnie takie są komisje jurorskie Konkursu Piosenki Eurowizji. Kto w tym jury powinien się znaleźć? Po ostatnich finałach narodowych z pewnością nie chcielibyśmy w jury osób związanych z Telewizją Polską, jej pracowników (jak np. zwolniona już Aneta Woźniak) lub osób, które mogą mieć domniemane powiązania biznesowe z uczestnikami (jak np. Agustin Egurolla, o czym jest mowa w oświadczeniu mediów eurowizyjnych po TBSE 2023). Najlepiej wskazać specjalistów z zewnątrz – dziennikarzy muzycznych, krytyków, recenzentów, muzyków, kompozytorów, producentów, specjalistów, nauczycieli śpiewu czy osób, które mają wiedzę i doświadczenie w jurorowaniu podczas konkursów, festiwali czy innych tego typu wydarzeń. Mogą to być także byli reprezentanci kraju na Eurowizji czy nawet osoby zza granicy. W regulaminie nie jest podane, że oceniający muszą mieć polskie obywatelstwo. Z zasad ESC warto skopiować regułę różnorodności członków jury pod kątem płci, wieku, zawodu, specjalizacji.

Media eurowizyjne w roli jurorów?

W komentarzach po publikacji regulaminu pojawiały się pomysły, by do głosu dopuścić też fanów i specjalistów ds. Eurowizji. W Polsce takich nie brakuje i mowa tu chociażby o przedstawicielach mediów specjalizujących się w tematyce eurowizyjnej. Dobrym pomysłem byłoby zorganizowanie głosowania eurowizyjnych dziennikarzy czy redaktorów których zsumowane punkty stanowiłyby równowartość jednej punktacji pięcioosobowej komisji. Z doświadczenia, wiedzy i pasji fanów czy osób zajmujących się Eurowizją na gruncie dziennikarskim, reporterskim czy contentowym czerpie wielu nadawców m.in. w Niemczech, Austrii, Szwajcarii, Serbii czy Chorwacji. W Polsce taki układ w stronę mediów byłby z pewnością symboliczną „dobrą zmianą” po ubiegłorocznym konflikcie wywołanym brakiem transparentności polskich preselekcji. Temat nadal nie został zakończony i należy wyjaśnić go w pełni, ale zaangażowanie eurowizyjnych ekspertów przez TVP byłoby wyciągnięciem ręki na zgodę i zadośćuczynieniem za to, co zadziało się w lutym 2023. Eurowizyjni dziennikarze czy twórcy z pewnością podeszliby do tego zadania z rozsądkiem i odpowiednią powagą wiedząc, że w głosowaniu nie powinni bazować na swoim własnym guście, ale na wiedzy, doświadczeniu i ocenie potencjału. Oznacza to często wybór między tym co chcemy bo lubimy, a tym co powinniśmy wybrać bo tak nam podpowiada eurowizyjna intuicja, która nie zawsze idzie w parze z osobistymi sympatiami. Wielu fanów dobrze pokazuje to preselekcyjna gra „Bet & Win”, gdzie punkty zdobywa się za poprawne obstawienie tego, kto wygra finał narodowy – trzeba kierować się wiedzą i analizą potencjału, a nie tym, czy osobiście podoba nam się dany utwór.

Co i jak oceniać będzie komisja? Jest pewne ryzyko

A czym w ogóle powinni kierować się głosujący w Komisji jurorzy? Tego TVP nie podała i być może przedstawione zostanie to członkom jury, a może (tak jak na Eurowizji) zostaną pozostawieni bez żadnych dodatkowych wytycznych. Można by im wskazać, że mają oceniać potencjał, doświadczenie, sceniczność, siłę, przesłanie, wartość, radiowość, wokal, charyzmę, chwytliwość, jakość, muzykę, tekst – wskaźników jest mnóstwo. Wierzyć trzeba, że osoby zaproszone do Eurowizji będą miały już na tyle dużą wiedzę by zrozumieć, że biorą udział w głosowaniu na utwór, który ma reprezentować Polskę w międzynarodowym konkursie. Powinni być zaznajomieni z jego specyfiką, wartościami, zasadami tak by albo iść z prądem lub totalnie pod prąd – ale z rozwagą. Czy obowiązująca w preselekcjach wewnętrznych punktacja w tym pomoże? Nie do końca. TVP uznała, że najlepszą metodą jest ocena każdej piosenki w skali od 1 do 10 i w trzynastym punkcie regulaminu są podane informacje, które możemy określić jako kryteria oceny. Dziesięć punktów juror ma dać piosence o „najwyższej jakości„, a 1 punkt takiej, która ma „najniższą wartość„. Co to dokładnie znaczy? Pewnie trzeba to zostawić do indywidualnej interpretacji. Tak czy siak, każdy juror ma skalę od 1 do 10 i ocenia tak każdy utwór. To może być trudne, bo jak ustalić, czy dany utwór zasłużył dokładnie na 6, a nie na 5 czy 7 punktów? Jak rozpisać sobie skalę ocen i czy porównywanie między sobą piosenek będzie miało wpływ na oceny („ten drugi utwór jest lepszy więc dam mu jednak więcej niż temu pierwszemu„). Może też dojść do niebezpieczeństwa, że pojawi się juror, który chcąc wzmocnić swoich faworytów da pięciu najlepszym piosenkom po 10 punktów, a wszystkie inne oceni na jedynkę. Zdecydowanie lepszą punktacją byłaby ta eurowizyjna gdzie z puli wybiera się 10 najlepszych piosenek i układa z nich ranking. Warto dodać, że system ocen proponowany w preselekcjach przez TVP na Eurowizji miał zastosowanie jedynie w latach 1971-1973.

Czy widzowie będą mogli głosować?

Jurorzy głosować będą indywidualnie, a ich punkty przekazane będą Sekretarzowi, który je zliczy i podsumuje. Jeśli dojdzie do remisu, np. dwa utwory zdobędą po 50 maksymalnych punktów, komisja zbierze się na posiedzenie podczas którego zostanie dokonany wybór – nie podano już teraz jak taki remis ma być rozstrzygnięty, więc zapewne członkowie komisji będą próbować się wzajemnie przekonać do swoich racji. Czy może dojść do powtórki z 2022, gdy preselekcje wewnętrzne stały się koncertem finałowym i ostatecznie do głosu dopuszczono też publiczność? Regulamin na to nie wskazuje i jasno komunikuje, że zwycięzca zostaje wybrany głosami jury w wewnętrznym głosowaniu, ale już zapis o możliwości wprowadzania zmian daje taką furtkę. Jest to jednak w tym roku mało prawdopodobne z uwagi na sytuację finansową stacji – TVP jest w stanie likwidacji, co jest (zgodnie z obecnym stanem) ujęte w regulaminie i wygląda tam dość kuriozalnie – symbol czasów, w których przyszło nam żyć. A co z wynikami preselekcji wewnętrznych? Nie wiemy, kiedy i w jakiej formie zostaną podane, jednak nie należy spodziewać się, że TVP poda coś więcej niż tylko nazwisko zwycięzcy i jego utwór. Jak już wcześniej Dziennik Eurowizyjny sugerował, preselekcje wewnętrzne dają zgłoszonym poczucie bycia anonimowym i uniknięcia krytyki za ewentualną przegraną, a także możliwość zachowania odrzuconego utworu na inną okazję. W Europie praktycznie nie ma preselekcji wewnętrznych, w których wyniki byłby podawane publicznie (przynajmniej oficjalnie).

Chcemy rzetelności, profesjonalizmu i sprawiedliwości

Czego należy oczekiwać? W tej sytuacji od Telewizji Polskiej nie ma co oczekiwać cudów, dlatego nasze życzenia powinny być dość przyziemne – chodzi przede wszystkim o respektowanie własnego regulaminu tj. ogłoszenia nazwisk jurorów i trzymania się zawartego w dokumencie terminu zgłoszeń. Preselekcje powinny być dostępne dla wszystkich, którzy regulamin spełniają i jeśli nadawca nie określa inaczej, powinien na równie traktować szanse wykonawców młodych i niedoświadczonych oraz tych najpopularniejszych czy takich za którymi stoją wielkie wytwórnie, często wywierające presję na TVP. Jurorzy powinni być bezstronni, oceniać utwory profesjonalnie, a TVP nie powinna na nikogo naciskać czy też nikt nie powinien naciskać na Telewizję Polską w kwestii faworyzowania tego czy innego kandydata. Jak sam autor aktualizacji na Eurowizja.tvp.pl wskazuje, Eurowizja to wydarzenie promujące kulturę, różnorodność i uniwersalne wartości, a nie szalone wizjonerstwo, manipulacje czy kumoterstwo. Wielu fanów Eurowizji i widzów TVP oczekuje, że nowa władza to też powrót do wartości, które zagubiono na Woronicza przez ostatnie osiem lat, a zwłaszcza w czasach, gdy konkursem w kraju zajmował się odsunięty duet Frybes-Dobrowolski. Kto zajmie ich miejsce? Już od JESC spekuluje się o powrocie tandemu Piekarska-Smuga. Konrad Smuga już we wrześniu podkreślał iż uważa, że na dorosłej Eurowizji o reprezentancie decydować powinna komisja, a nie widzowie. To właśnie się teraz dzieje.

Lista osób chętnych do udziału w polskich preselekcjach aktualizowana jest TUTAJ.

Zdj. M. Błażewicz 2019