Eurowizja 2024: Telewizja Polska wprowadziła widzów w błąd. Mówili o preselekcjach, których sami nie rozpisali. • Co działo się podczas koncertów sylwestrowych? • Zobacz występ Justyny Steczkowskiej do „Witch-ER Tarohoro”

Preselekcje do ESC 2024 nie zostały rozpisane

Podczas transmisji „Sylwestra z Dwójką” w TVP2 prowadzące zza kulis zapowiedziały występ Justyny Steczkowskiej do utworu „Witch-ER Tarohoro” informując, że wokalistka zgłosiła ten utwór do preselekcji przed Eurowizją, dlatego one same będą za nią trzymać kciuki. Jest to już kolejne wprowadzanie w błąd widzów i internautów po tym, jak na stronie TVP.pl redakcja portalu przekazała informację o premierze utworu twierdząc, że Justyna musi najpierw wygrać polskie preselekcje. Do tej pory osoby decyzyjne ds. Eurowizji w TVP nie podjęły decyzji o sposobie wyboru reprezentanta Polski do Malmo, a tym bardziej nie rozpisały preselekcji, nie podały regulaminu konkursu otwartego oraz nie opublikowały żadnego formularza zgłoszeniowego jak i nie opublikowały terminarza. Justyna Steczkowska nie zgłosiła się więc do żadnych preselekcji, gdyż takowych nie ma. Jeśli będą, a możliwe, że tak, będą one w formie preselekcji wewnętrznych, czyli bez udziału widzów. O tym, kto pojedzie do Szwecji zadecydują wtedy jurorzy wskazani przez Telewizję Polską. Taki scenariusz jest aktualnie najbardziej prawdopodobny, jednak jeszcze nie ogłoszony i niepotwierdzony. TVP to obok telewizji z Armenii i Gruzji jedyny nadawca startujący w Eurowizji 2024, który nie przedstawił opinii publicznej informacji o tym, jaką strategię obrał na tegoroczny konkurs. Ostatnio, gdy rozpisano preselekcje wewnętrzne stało się to 20 września 2021 z zamysłem wyboru reprezentanta do Turynu 2022. Czyli dość wcześnie, jednak nie jest to regułą, bo na przykład taki sam format wyboru ogłoszono przed Tel-Awiwem 2019 dopiero pod koniec stycznia 2019.

Trudne warunki do premiery występu

Justyna Steczkowska wykonała podczas widowiska w Tatrach utwór „Witch-ER Tarohoro” – znamy go od 29 grudnia w wersji studyjnej, natomiast w Zakopanem po raz pierwszy wykonany został na żywo. Steczkowska przygotowała zaawansowaną choreografię, czarny strój i wielu tancerzy z rekwizytami-gałązkami, którzy podobnie jak ona prezentowali umiejętności taneczne. Obserwujący występ członkowie grupy Dziennika Eurowizyjnego w większości stwierdzili, że sylwestrowa scena nie jest idealnym miejscem do premiery tego typu występu. Niestety szwankowały przede wszystkim ujęcia – były one zbyt dalekie i to w momentach, gdy Justyna prezentowała poszczególne elementy choreografii. Bardzo popsuło to odbiór występu. Przeszkadzały też odgłosy wybuchów fajerwerek, a można było mieć wrażenie, że zarówno praca kamer jak i dźwiękowców w tym występie była jedną z najgorszych podczas wszystkich występów sylwestrowych. Pech chciał, że inni wykonawcy nie musieli tak bardzo starać się o odbiór występu, natomiast dla Justyny z pewnością było to ważne, bo poza utworem na Eurowizji liczy się też prezentacja występu i jego koncepcja. Pomimo złych warunków, sama koncepcja występu spotkała się z pozytywnym odbiorem i Justyna, jako profesjonalistka na pewno wiele mogłaby jeszcze poprawić. „”Nie ma Artysty bardziej ambitnego, bardziej zdyscyplinowanego, takiego który gdy otrzyma zadanie… wykona 500% normy by przygotować się do zadania” – napisał o niej reżyser Michał Pańszczyk prosząc ją publicznie by nie współpracowała z „czołowymi” reżyserami ani choreografami. Tego też, w kontekście ewentualnego występu eurowizyjnego, życzą sobie fani Eurowizji. Poza eurowizyjną propozycją Justyna wykonała też dwa inne nowe utwory – „Carpe Diem” i „Motion” oraz hitową „Dziewczynę Szamana” w świetnej aranżacji wykonanej przez Leona Myszkowskiego, połowy duetu Mike & Laurent.

Blanka, Roxie, Viki, Cleo i Edyta na sylwestrowej scenie

Podczas „Sylwestra z Dwójką” zaprezentował się szereg artystów, a tym razem muzyka disco polo nie zdominowała repertuaru. Bardzo dobrze oceniono występy Blanki czy Roksany Węgiel. Ubiegłoroczna uczestniczka Eurowizji wykonała „Solo” oraz dwa swoje pozostałe single, praktycznie w każdym występie pojawiły się rekwizyty i przemyślana koncepcja oraz dancebreak’i, bo Blanka już w Liverpoolu dała się poznać jako całkiem dobra tancerka. Roksana Węgiel postawiła zarówno na swój utwór „Miasto”, ale też covery, w których wypadła całkiem nieźle, nie tylko śpiewając, ale też tańcząc. Znacznie słabiej oceniono Viki Gabor, której zabrakło na scenie energii, a wykonywany przez nią cover utworu Sylwii Grzeszczak zakończył się licznymi wpadkami, bo młoda piosenkarka zapomniała tekstu. Cleo (ESC 2014) wspomniała, że utwór „My Słowianie” ma już 10 lat, a poza eurowizyjnym przebojem wykonała też swoje inne hity oraz … „Macarenę” razem z laureatem 2. miejsca w preselekcjach 2009 – Marco Bocchino. Na scenie pojawił się też prowadzący – Rafał Brzozowski – który na Eurowizji występował w 2021 roku. Zaprezentował covery. Nie zabrakło również Edyty Górniak, której na krok nie odstępował syn Allan w roli DJ-a. Pierwsza reprezentantka Polski na ESC wykonała medley’e różnych nieswoich hitów, a widzów zszokowała stylizacją na różową blond-Barbie upodabniając się w ten sposób do Natalii Gordienko czy Nicky Minaj. W innym medley’u nawiązała do Eurowizji wykonując „Tattoo” Loreen w bardzo disco-polowej aranżacji, która nie spodobała się większości fanów.

Jaka będzie przyszłość sylwestrowych koncertów?

W koncercie Polsatu akcentów eurowizyjno-preselekcyjnych było znacznie mniej, pojawiły się też problemy z nagłośnieniem. W Chorzowie wystąpili m.in. Danzel czy Tribbs oraz Kuba Szmajkowski. Ten ostatni postawił, jak zwykle, na covery, w tym na włoski przebój „Italodisco”. Pozytywnie oceniano występ Dody, Dawida Kwiatkowskiego czy Oskara Cymsa. Z uwagi na obsady obu telewizyjnych koncertów dochodziło do dość śmiesznych przypadków – w TVP Staszek Karpiel-Bułecka wykonywał „Prawy do Lewego” Kayah, która w tym samym czasie w Polsacie śpiewała „Ramię w ramię” bez Viki Gabor, gdyż młoda piosenkarka była gwiazdą „Sylwestra z Dwójką”. O ile Polsat swój koncert z pewnością zorganizuje także za rok, tak w TVP przyszłość widowiska jest niepewna z uwagi na wciąż niepoukładaną sytuację u polskiego nadawcy związaną ze zmianą władz i chaosem politycznym jaki się wokół tego wytworzył. Nadal nie wiadomo w jaki sposób TVP będzie finansowana w 2024 roku i jak daleko zajdą kolejne zmiany, w tym te dotyczące pracowników i twarzy telewizji publicznej. Z pewnością styczeń pełen będzie kolejnych informacji i spekulacji w tym temacie.

Relacja Macieja Błażewicza na podstawie opinii czytelników na grupie Facebook, fot.: TVP