TVP postawiona w stan likwidacji
Z uwagi na decyzję prezydenta Andrzeja Dudy, który zawetował tzw. ustawę okołobudżetową zapewniającą TVP max. 3 miliardy finansowania, teraz nadawca publiczny został pozbawiony środków finansowych co pozwoliło na postawienie spółek mediów publicznych w stan likwidacji. W tym przypadku jednak likwidacja jest drogą do restrukturyzacji i zmian, jakie chciała większość Polaków decydujących w wyborach parlamentarnych i wybierających obecnie rządzącą „koalicję 15 października”. Zamieszanie wokół nadawcy publicznego trwa od świąt i raczej dość szybko się nie zakończy. Aktualna sytuacja TVP czyli postawienie spółki w stan likwidacji nie musi, ale może zagrozić udziałowi Polski w Konkursie Piosenki Eurowizji 2024. Głównym problemem będzie tu jednak nie sam stan obecny, ale brak funduszy. Polski nadawca zapłacił już za udział w ESC 2024 – wycofanie na tak późnym etapie wiąże się z karą finansową, a na pewno Europejska Unia Nadawców nie zwróci TVP kwoty, którą za konkurs w Malmo już uiściła. Tego typu rezygnacje zdarzały się w przeszłości, ale bardzo rzadko (np. Armenia 2012, Ukraina 2019). Podobnie było z nadawcami publicznymi, którzy niemal na oczach fanów Eurowizji przechodzili swoje restrukturyzacje. Najbardziej pamiętanymi przypadkami są grecka stacja ERT, która w pewnym momencie zamieniła się w NERIT oraz izraelska IBA, która została „pożegnana” podczas Eurowizji 2017, by rok później powitać już telewizję KAN. Niestety w przypadku TVP i zmian zachodzących na Woronicza i na placu Powstania Warszawskiego w Warszawie, czas działa na naszą niekorzyść.
Kto ma podejmować decyzje?
Eurowizja nigdy nie była i nie będzie teraz dla TVP priorytetem, jednak terminy gonią i są wiążące. Europejska Unia Nadawców do 29 stycznia żąda od każdej telewizji dokładnych informacji w jaki sposób wybrany będzie reprezentant kraju. 30 stycznia Polska weźmie udział w losowaniu półfinałów i ich połówek. Do 12 marca polski nadawca musi do Europejskiej Unii Nadawców dostarczyć gotowy utwór, informacje o wykonawcy i wszystkie pozostałe dane, które potrzebne są organizatorom. Utwór jest wtedy sprawdzany pod kątem zgodności z regulaminem i finalnie akceptowany. Do tej pory wiemy o dwóch ważnych spotkaniach EBU i szefów delegacji. Jedno odbyło się w Berlinie z udziałem ekipy z Liverpoolu (Dobrowolski/Frybes), a kolejne (w formie zdalnej) już z kierownikiem produkcji w roli przedstawiciela TVP. Z nieoficjalnych informacji wiemy, że Maja Frybes ma nie pełnić już funkcji szefowej delegacji (była nią w latach 2021-2023), a sterujący nią Mikołaj Dobrowolski nie będzie pełnił funkcji art directora polskiej ekipy. Już wcześniej spekulowano, że zastąpić ich mają Marta Piekarska i Konrad Smuga, czyli duet „rządzący” Polską na Juniorze, jednak takie informacje nie zostały potwierdzone. Nie wiemy też jaka jest przyszłość przełożonej obu duetów – Darii Baryckiej, która obecnie pełni rolę dyrektorki agencji kreacji rozrywki i oprawy. Zastąpiła na tym stanowisku zwolnioną wcześniej Annę Cyzowską-Andurę. To Barycka powinna zdecydować, kto w TVP zajmie się tematem Eurowizji (wybór szefa delegacji), jednak zapewne do tej pory tego nie zrobiła. Czy czeka na rozwój sytuacji i kolejne zwolnienia, które być może obejmą także i nią samą?
Jakie są scenariusze?
Brak osoby decyzyjnej oznacza, że temat Eurowizji jest w zawieszeniu. Nikt nie chce podjąć decyzji, najpewniej nie wiadomo kto miałby iść z projektem do prezesa TVP (i do którego?), otrzymać zgodę na budżet przy aktualnej sytuacji finansowej stacji. Na organizację finału narodowego w formie koncertu (tak jak „Tu bije serce Europy”) nie ma już szans. Najlepszą opcją byłoby rozpisanie preselekcji wewnętrznych, jednak przy podaniu składu jury i jasno określonych zasad, które w jakikolwiek pozwolą nam ufać, że werdykt komisji będzie sprawiedliwy. Drugą opcją jest wskazanie wewnętrzne, niezwykle proste i niemal bezkosztowe, jednak stawiające TVP w roli jedynego decydenta, który nie słucha się ani ekspertów, ani tym bardziej widzów. Przejmujący w 2015 roku PiS nazywał wybór wewnętrzny „sądem kapturowym” i wprowadził Krajowe Eliminacje, które jednak nie doczekały się ciągłości. Już w 2021 Telewizja Polska na reprezentanta wskazała swojego pracownika – Rafała Brzozowskiego. Wielu fanów sądzi, że wybór wewnętrzny byłby dla TVP najlepszym rozwiązaniem, zwłaszcza, że na decyzję czeka zwarta i gotowa Justyna Steczkowska, której „Witch-ER Torohoro” wydane będzie 29 grudnia na streamingu. Niestety, nie można liczyć na to, że w trakcie „Sylwestra Marzeń” Justyna zostanie ogłoszona reprezentantką Polski na Eurowizji 2024. Ten temat w siedzibie stacji na pewno nie zostanie już w tym roku poruszony bo nikt nie został do niego przypisany.
Dominik Dudek chce na Eurowizję…ale w 2025?
Niepewna sytuacja TVP może zrazić wykonawców chętnych do reprezentowania Polski. Justyna Steczkowska nadal robi wokół siebie najwięcej hałasu, a jej utwór zbiera wśród wielu fanów bardzo pozytywne opinie. Są też inni chętni. Nad swoją piosenką pracuje Natasza Urbańska, gotowe utwory mają już m.in. Dominika Kwiatkowska, Mr. Narcussus, Luna czy grupa Spleen, a swoją propozycję na konkurs będą też mieć Marcin Maciejczak i Izabela Zabielska, a być może też Janek Górka, Edyta Górniak czy nawet Michał Szpak. Grono zacne. Dominik Dudek też nie mówi preselekcjom „Nie”, jednak na razie nie chce potwierdzać ani zaprzeczać podejmowania próby bo, jak przyznał w rozmowie z Dziennikiem Eurowizyjnym, nie wiadomo czy i jakie preselekcje się odbędą. Dudek chce w 2024 roku skupić się na pracy nad solowym albumem, a na poważniej tematem Eurowizji zajmie się w 2025. „Mam już kilka piosenek na tę okazję i będę pracował nad tym, by były jak najlepsze. Nie mówię jednak „Nie” na Malmo i na Szwecję, ale myślę, że to się dopiero okaże w styczniu” – przyznał. Swoją eurowizyjną propozycję zaprezentowała na swoich social mediach Sonia Maselik, która już wcześniej zgłaszała się do „Tu Bije Serce Europy”. Jak widać wielu artystów samodzielnie myśli o Eurowizji, nie działają dopiero w momencie ogłoszenia przez TVP regulaminu preselekcji, zaczynają traktować konkurs jako coś stałego, do czego warto jest przygotowywać się dłużej, niż miesiąc przed finałem preselekcji. To myślenie perspektywiczne jest oznaką dobrej znajomości tematu. Niestety, o władzach TVP nie można powiedzieć, że spojrzały na cokolwiek z perspektywą bo czasem można mieć wrażenie, że nikt w TVP nie przewidział, że kierujący stacją PiS tę władzę straci i zapanuje tam chaos. Czy taki chaos spowoduje, że Polski po raz trzeci w historii zabraknie na Eurowizji organizowanej przez Malmo? Czas pokaże. Z pewnością temat będziemy jeszcze śledzić.
Źródło: TVN24, Radio Zet, TikTok, Instagram, inf. własne, fot.: M. Błażewicz 2023

1 komentarz
Możliwość komentowania jest wyłączona.