Eurowizja 2024: Czeskie preselekcje internetowe – czy warto je organizować? 🇨🇿

Czesi dziś zamykają etap zgłoszeń

Dziś nadawca naszych południowych sąsiadów zakończy przyjmowanie zgłoszeń do ESCZ. Preselekcje internetowe to rzadkość na Eurowizji, jednak dla Czechów taka forma wyboru stała się już poniekąd tradycją. Czeska telewizja po raz pierwszy z takiego formatu selekcyjnego skorzystała w 2018 roku i w nadchodzącym sezonie wybierze w ten sposób reprezentanta już po raz szósty, gdyż tylko w 2021 roku postawiono na wybór wewnętrzny Benny’ego Cristo, który wygrał internetowe show rok wcześniej, jednak z uwagi na odwołanie Eurowizji 2020 nie mógł wziąć udziału w konkursie. Warto dodać, że na przestrzeni lat Czesi dokonywali zmian czy to w sposobie głosowania czy też pokazywania utworów, jednak nadal główny zarzut stawiany tym preselekcjom to brak profesjonalnej realizacji w porównaniu do preselekcji, które transmitowane są przez publicznych nadawców w kanałach telewizyjnych. Jednak czy ten aspekt należy stawiać za najważniejszy? A może powinniśmy dać szansę Czechom na rozwój tego formatu tak by w końcu czeska telewizja zdecydowała się na powrót telewizyjnych preselekcji?

Jak preselekcje wyglądały dotychczas?

W 2018 roku Czesi powrócili do organizacji preselekcji i dość oryginalnie postawili na przeniesienie wszystkiego do sieci, sześciu uczestników oceniano jedynie na podstawie wersji audio utworów. O wynikach decydowali byli uczestnicy Eurowizji z różnych krajów, a także Czesi, którzy głosowali przez aplikację. W ten sposób postawiono na Mikolasa Josefa, który na Eurowizji osiągnął najlepszy dla Czech wynik, czyli szóste miejsce w wielkim finale. Podobnie wyglądało to przez kolejne dwa lata (mimo, że w 2020 pojawiły się plany organizacji tradycyjnego show telewizyjnego), zmieniała się jedynie liczba uczestników oraz to, że głosy z zagranicy były liczone jak jeden komplet głosów jury. W 2022 roku mogliśmy zobaczyć dość skromne występy do utworów, a w tym roku postawiono na organizację krótkiego, ale bardzo amatorsko zorganizowanego show, które poprowadził Adam Misik, a uczestnicy wykonali na żywo swoje utwory na bardzo skromnej scenie przy kiepskim oświetleniu, jak i nagłośnieniu. Równie przeciętnie wyglądało na przestrzeni lat ogłaszanie wyników w formie prezentacji rodem z PowerPointa, a najgłośniej komentowano ogłoszenie wyników w 2020 roku. Ale czy to ma jakikolwiek wpływ na to jak wygląda udział Czech w samej Eurowizji?

Po co?

Można znaleźć co najmniej kilka pozytywnych aspektów organizowania przez Czechów preselekcji w takiej formie – przede wszystkim ich delegacja stara się, by sama Eurowizja była coraz bardziej popularna w tym kraju, a organizując finał narodowy sprawiają, że o Eurowizji nie jest głośno tylko w maju. Czeski nadawca spośród setek zgłoszeń jest w stanie co roku wyłuskać kilka piosenek i rzadko kiedy któraś z nich brzmi naprawdę słabo i od razu można przekreślić jej szanse na sukces w Eurowizji. Wielu fanów uważa, że pod względem muzycznym Czesi szli często pod prąd i zaskakiwali dość pozytywnie w tym aspekcie. Co najważniejsze, zwycięskie utwory zawsze dawały Czechom finał, nie wiemy jedynie jak Europa zareagowałaby na „Kemamę” w 2020 roku, gdyż rok później Ben ze swoim utworem nie awansował do finału. Jednak dwa miejsca w TOP 10, jedenaste miejsce dla Lake Malawi, a także świetne wyniki w półfinałach (najniższe z którego Czesi awansowali od 2018 roku do finału to czwarte) pokazują, że obecna forma wyboru jest dla Czech optymalna. Warto także zwrócić uwagę na to, że preselekcje te są platformą dla czeskich muzyków, którzy nie są topowymi artystami w kraju, a choć odbyło się dopiero pięć edycji tego konkursu to rekordzistka Pam Rabbit próbowała już trzy razy wywalczyć bilet na Eurowizję, z kolei Barbara Mochowa i Elis Mraz mają za sobą dwa starty w preselekcjach.

A co z przyszłością?

Ciężko prognozować to czy ten sposób wyboru stanie się dla Czech taką tradycją jak najbardziej renomowane formaty w Europie kontynuowane od lat, jednak widać, że nasi południowi sąsiedzi znaleźli w tej formie selekcji swoją strategię na udział w Eurowizji. I mimo że ich preselekcje realizacyjnie nie zadowolą fanów, to później w maju na eurowizyjnej scenie kolejni reprezentanci bronią się muzycznie, a nadawca potrafi przygotować im profesjonalne występy, których organizacja w preselekcjach byłaby kosztowna. Zapewne Czesi znaleźli złoty środek tak by spiąć swój eurowizyjny budżet, a jak dobrze wiemy udział w konkursie to nie jest tania przygoda dla nadawców. Oczywiście organizacja preselekcji telewizyjnych mogłaby podnieść wzrost zainteresowania w samych Czechach tym formatem, jak i później samą Eurowizją, jednak to wiązałoby się z kolejnymi dodatkowymi kosztami, które Czesi mogą lepiej zagospodarować dla wybranego już reprezentanta. Czeska delegacja zasługuje na duże wyrazy uznania, bo stawiając na dość oryginalne rozwiązania organizuje jednocześnie skromny finał narodowy, a przede wszystkim osiąga dobre wyniki w Eurowizji w przeciwieństwie do co najmniej kilku nadawców, których preselekcyjna otoczka wygląda nieco lepiej, a z kolei w maju osiągają słabe rezultaty. Nam pozostaje trzymać kciuki za to by Czesi w zakończonych dzisiaj zgłoszeniach znów mieli te klika utworów, które umożliwią po raz kolejny wywalczyć awans do finału, a więcej informacji odnośnie najbliższej edycji czeskich preselekcji mamy poznać jeszcze w tym miesiącu.

Autorem artykułu jest Łukasz Szydłowski, fot.: M. Błażewicz 2022