Nie pojechał na Eurowizję, wyruszy w międzynarodową trasę. Droga Janna do europejskiej kariery. • Wymarzony Reprezentant Polski: Kto odpadł jako kolejny?

Emilia Chrabąszcz – Jej pierwsze eurowizjne wspomnienie sięga 2014 roku, a już dwa lata później poczuła iskierkę miłości do konkursu, która trwa do dziś! W Eurowizji najbardziej lubi różnorodność, wielowymiarowość oraz atmosferę jednoczenia Europy.

Jann – uczestnik polskich preselekcji do Eurowizji 2023 jeszcze nie tak dawno był nieznanym szerzej w kraju artystą. Dziś o twórcy „Gladiatora” usłyszała już chyba cała Polska, a w mediach nadal nie przestaje być o nim głośno. Jann przetarł także europejskie szlaki i obecnie planuje długo wyczekiwane własne koncerty dla swoich zagranicznych fanów. Wiosną przyszłego roku wystąpi w pięciu miastach Europy. Jednak to tylko jedno z ogromu osiągnięć młodego wokalisty, którego kariera nabrała tempa w lutym i od tego czasu jest pasmem samych sukcesów. Co doprowadziło Janna do międzynarodowej trasy?

„Gladiator”, czyli jedyne takie marzenie fanów Eurowizji

O Jannie jeszcze rok temu wiedziało niewiele osób. Wprawdzie posiadał on na swoim koncie kilka singli, a nawet całą EPkę „Power”, lecz jego muzyka docierała do wąskiego grona odbiorców. Mimo że miał za sobą kilka festiwalowych i koncertowych doświadczeń, to występował raczej w cieniu innych – na przykład jako support podczas trasy koncertowej znanego Ralpha Kaminskiego. Wszystko zmieniło się, gdy w październiku wydał „Gladiatora” – singiel całkiem inny od swojej wcześniejszej twórczości, który sprawił, że jego kariera gwałtownie poszybowała w górę. Na ten oryginalny utwór, wraz z mrocznym teledyskiem zaraz po premierze trafili fani Eurowizji, którzy poszukiwali wówczas potencjalnych propozycji do preselekcji. Odkrycie wywołało wtedy niemałe poruszenie na grupie facebookowej Dziennika Eurowizyjnego. Wielu grupowiczów było przekonanych, że „Gladiator”, czyli piosenka, wobec której nie da się przejść obojętnie, jest wręcz skrojona na konkurs i mogłaby przynieść wysoki wynik Polsce. Zamiary fani przekuli w czyny i postanowili zachęcić artystę do spróbowania swoich sił w preselekcjach pisząc komentarze pod klipem, co faktycznie przekonało wokalistę. Kiedy zostało potwierdzone, że Jann posłuchał naszych próśb i zgłosił piosenkę, pozostawały jeszcze wątpliwości, czy TVP przyjmie do finału tak nieschematyczną kompozycję. W oczekiwaniu na przedstawienie stawki preselekcji „Gladiator” triumfował w fanowskich głosowaniach i ankietach dotyczących potwierdzonych kandydatur, a w tym ze zdecydowaną przewagą zwyciężył plebiscyt Dziennika Eurowizyjnego „Najlepsze zgłoszenie”. Ostatecznie Jann szczęśliwie znalazł się na liście finalistów „Tu bije serce Europy„, czego moment ogłoszenia dla wielu fanów pozostaje jednym z najlepszych wspomnień tego roku. Świadomość, że wspólnie przyczyniliśmy się do takiego rozwoju sytuacji sprawiła, że zaufaliśmy przeświadczeniu, że mamy siłę sprawczą.

Moralne zwycięstwo w obliczu skandalu po preselekcjach

Od momentu ogłoszenia stawki preselekcji do finałowego koncertu czasu było niezmiernie mało. Gdy głos fanów znowu przejawiał się w różnych głosowaniach i „Gladiator” wygrywał większość ankiet obejmujących już tylko finałową dziesiątkę (gdzie musiał mierzyć się z bardziej znanymi nazwiskami, niż wcześniej), Jann przeżywał intensywny czas – po raz pierwszy spotkał się z tak dużym zainteresowaniem mediów. Jako główny faworyt preselekcji stał się rozchwytywany i przez te dni udzielił mnóstwa wywiadów. Oprócz tego, co najważniejsze, ćwiczył dynamiczny występ, którym podczas finału „Tu bije serce Europy” podbił serca widzów i tym samym utrzymał pozycję faworyta. Jann zmiażdżył konkurencję i wielką przewagą wygrał głosowanie telewidzów prawdopodobnie zbierając ponad 50% wszystkich głosów, a do tego trzy razy więcej od zwyciężczyni całego konkursu – Blanki. Jak o wszystkich kontrowersjach dotyczących organizacji, braku transparentności i przebiegu preselekcji nikt nie chce już chyba wspominać, to nie sposób nie przypomnieć, jakie rozczarowujące wyniki jury przedstawiono. Jann w klasyfikacji komisji miał zająć dopiero… czwarte miejsce. Jurorzy, którzy mówili, że idealna piosenka na Eurowizję powinna m.in.: być charakterystyczna i oryginalna, pozostawiać jak najsilniejsze wrażenie oraz podobać się publiczności, najwyżej ocenili „Solo”. Tymczasem to wykonanie „Gladiatora” otrzymało największe owacje, a na domiar tego liczne okrzyki poparcia w czasie ogłaszania wyników. Reakcje samej widowni w studiu, która składała się z fanów Eurowizji, świadczyły jednoznacznie, że tego Janna chcieliśmy. Nie pozostaje więc złudzeń, że autentyczny artysta nie został odpowiednio doceniony. Zarówno tekst, jak i muzykę do „Gladiatora” napisał samodzielnie, a zdawać by się mogło, że przegrał z tym, o czym sam śpiewał. Mimo to Jann potrafił z klasą przyjąć rezultat preselekcji i pełen pokory skupił się na świetnym wyniku w głosowaniu telewidzów. Na szczególną uwagę zasługuje wsparcie, jakie okazał Blance, na którą ze względu na milczenie nadawcy w sprawie transparentności eliminacji spadła ogromna fala hejtu. Stanowczym sprzeciwieniem się atakowaniu wokalistki wzbudził jeszcze większy szacunek swoich fanów.

Ta wiosna należała do „Gladiatora”

Mimo że Jann nie dostał możliwości pojechania na Eurowizję, właściwie zyskał o wiele więcej. Poparcie i uznanie jakie otrzymał po kontrowersyjnych preselekcjach było jedyną pozytywną rzeczą, jaka z nich wyniknęła – ale jak niezwykle korzystną dla młodego wokalisty. Przez długi czas w kraju temat kontrowersyjnej przegranej „Gladiatora” nie ustawał, więc drugie miejsce przyniosło mu paradoksalnie jeszcze większy rozgłos. Jann nie potrzebował także eurowizyjnej sceny, by zaistnieć za granicą. Sam udział w finale narodowym okazał się być dla niego szansą pokazania się Europie. Pierwszą okazją spotkania się z eurowizyjną społecznością nadarzyła się bardzo szybko, bo już w marcu, gdy Jann dostał zaproszenie, by jako gość wystąpić podczas organizowanej przy okazji szwedzkich preselekcji imprezy Melfest WKND. Oprócz „Gladiatora” zaśpiewał w Sztokholmie także „Met the God” oraz „Lookatme”. Z racji tego, że posiadał już pewien dorobek artystyczny mógł przybliżyć fanom Eurowizji większą część swojej twórczości, do czego końcówka sezonu preselekcyjnego była świetną okazją. W tym czasie „Gladiator” mistrzowsko pobijał największe rekordy w różnych krajach, na przykład trafiając do wielu playlist Spotify, ukazujących listę aktualnie najchętniej odtwarzanych utworów. W Polsce wraz z nim często docierały tam także inne piosenki twórcy, a wiele fanów marzyło, by móc usłyszeć je na żywo. Jann szybko wyszedł naprzeciw prośbom i ogłosił swoją pierwszą trasę Gladiator Tour po polskich miastach. Zainteresowanie było ogromne, bo bilety na wszystkie lokalizacje wyprzedały się w… 24 godziny! W kwietniu Jann zagrał więc koncerty kolejno w: Warszawie (dwie daty), Poznaniu, Gdańsku, Krakowie i we Wrocławiu. Część widowni każdego z nich stanowili oczywiście fani Eurowizji, dla których wydarzenia te były pocieszeniem dla wciąż niewyjaśnionej sytuacji z preselekcjami, ale przede wszystkim okazją, by uczcić sukcesy genialnego „Gladiatora”, a przy tym jednocześnie wesprzeć w prawdziwie galopującej karierze artystę, o którego sami tak usilnie zabiegali. Świetnie zorganizowana i przemyślana pod każdym względem trasa okazała się kolejnym wielkim sukcesem. Natomiast profesjonalizm, czysty talent i charyzma Janna upewniły wszystkich w tym, że ten młody wokalista jest artystą kompletnym.

Jann zaistniał, fani zostali, Europa czeka

Biorąc pod uwagę statystyki wszystkich piosenek Janna jasne zdaje się to, że absolutnie nie jest gwiazdą jednego hitu. „Gladiator” nadal radzi sobie świetnie – niedawno osiągnął nawet status złotej płyty, ale pozostałe piosenki również zaliczyły niezłe wyniki. Fani natomiast przesłuchując i analizując dyskografię artysty zastanawiali się, w jaką stronę pójdzie twórczość artysty po preselekcjach. Nic dziwnego więc, że tym, na co najbardziej czekali będzie jego nowy utwór. Singiel „Need a break” został wydany na początku czerwca, a jego premiera wzbudziła niemałe zaciekawienie. Fani zdecydowanie nie zawiedli się na swoich oczekiwaniach! Kolejna autorska, emocjonalna piosenka wraz z artystycznym teledyskiem udowodniła, że wszystko co stworzy Jann to jakość i prawda w najlepszym wydaniu. Artysta „Need a break” premierowo wykonał na Orange Warsaw Festival, na którym zaśpiewał również w duecie ze słynnym Jaredem Leto z zespołu Thirty Seconds to Mars. Praktycznie przez całe lato koncertował oraz jako gwiazda w pełnym tego słowa znaczeniu gościł na kultowych festiwalach. Jann wystąpił m.in. podczas: Polsat SuperHit Festiwal, Open’er Festival czy Salt Wave Festival. W wakacje ogłosił także swoją drugą krajową trasę – tym razem na jesieni odwiedzi jeszcze więcej miast. W listopadzie i grudniu będzie można usłyszeć go na żywo w Gliwicach, Poznaniu, Lublinie, Wrocławiu, Toruniu, Bydgoszczy, Krakowie i Warszawie. Niedawno ogłoszona trasa międzynarodowa odbędzie się natomiast w marcu. Artysta wystąpi wtedy w trzech krajach, a w pięciu europejskich miastach, kolejno w: Kolonii, Hamburgu, Berlinie, Pradze oraz Londynie. A z tego, co wiadomo, lokalizacja tego ostatniego musiała zostać szybko zmieniona przez bardzo duże zainteresowanie… Zapowiada się więc, że trasa będzie strzałem w dziesiątkę i przyniesie kolejne sukcesy. Jann szykuje się na podbój Europy… Europo, przygotuj się na Janna!

Wymarzony Reprezentant Polski na ESC 2024

Na Dzienniku Eurowizyjnym trwa plebiscyt „Wymarzony Reprezentant Polski”. Za nami już dwie rundy eliminacyjne. W pierwszej (przeprowadzonej na stronie internetowej) odpadli Natasza Urbańska i Ralph Kamiński, a w drugiej (na Instagramie) wyeliminowaliście Oskara Cymsa, który zdobył najmniej Waszych głosów. W grze pozostają Doda, Dominik Dudek, Igor Herbut, Jann, Roksana Węgiel Sanah i Sylwia Grzeszczak. Kolejne eliminacje odbędą się na grupie Dziennika Eurowizyjnego na Facebooku, więc jeśli jeszcze Cię tam nie ma to koniecznie dołącz. Sprawdź jak to zrobić TUTAJ.

Źródło: https://fonobo.pl/, Dziennik Eurowizyjny, Instagram, Facebook, fot.: M. Błażewicz 2023