Czy Eurowizja może być apolityczna? 

Kuba Bielat – pasjonuje się Eurowizją od 2014 roku. W Eurowizji zachwyca mnie jej wielokulturowość, różnorodność i ponadczasowość. Poza tym interesuję się Izraelem i kulturą żydowską.

Nie ma chyba na całym świecie takiego fana Eurowizji, który nigdy nie usłyszałby od członków swojej rodziny, przyjaciół, znajomych lub przypadkowej osoby stwierdzenia, że Eurowizja to polityczny konkurs, rywalizacja jest ustawiona i właśnie dlatego nie warto jej oglądać. Sam nie jestem w tym przypadku wyjątkiem. 

Eurowizja jest polityczna, ale… 

Nie da się ukryć, że Konkurs Piosenki Eurowizji w ciągu swoich 68 lat istnienia ugruntował swoją pozycję jako bardzo istotne wydarzenie kulturalne i społeczne w Europie. Właśnie dzięki tej pozycji i szczególnemu zainteresowaniu mieszkańców naszego kontynentu, stał się on atrakcyjny  również dla grup zaangażowanych politycznie, jak i samych polityków.  Polityczny aspekt Eurowizji jest wielopłaszczyznowy. Ze względu na to, że w Eurowizji uczestniczą państwa poprzez swoich publicznych nadawców niemożliwym jest całkowite odseparowanie muzycznej rywalizacji od społeczno-gospodarczo-politycznych powiązań, a także konfliktów między startującymi w konkursie państwami. Drugą płaszczyzną tych relacji Eurowizji z polityką jest fakt, że publiczne telewizje, które mają prawo do wystawiania w imieniu swojego kraju reprezentantów na Eurowizję, również niejednokrotnie są powiązane lub podporządkowane partiom politycznym, sprawującym w tych krajach władzę.  

Jeden z aspektów polityczności Eurowizji przebija się w wynikach głosowań niektórych krajów, zarówno jeśli chodzi o widzów, jak i jurorów. Niejednokrotnie byliśmy świadkami wymiany najwyższych not między Rosją a Białorusią, Grecją i Cyprem, a także Rumunią i Mołdawią. Wręcz można powiedzieć, że każdy inny wynik niż wymiana „dwunastek” między tymi państwami był uznawany za wielkie zaskoczenie. Również nie da się ukryć, że istnieją pewne przepływy punktów między państwami nordyckimi, jak i tymi, które wchodziły w skład byłej Jugosławii. Wszystkie te wymiany mają swoje podłoże w bliskości kulturowej, społecznej tych państw. A w przypadku Grecji i Cypru wynika to również z faktu, że ¾ ludności wyspy stanowią Grecy, więc mamy tu do czynienia z silną więzią narodowościową. 

Kwestie polityczne wkraczają również na Eurowizję w przypadku realnych konfliktów zbrojnych między uczestniczącymi państwami. Gdy rok po inwazji Rosji na Gruzję, w 2009 roku, Eurowizja odbywała się w Moskwie, to kaukaskie państwo poprzez finał narodowy, zdecydowało o wysłaniu na konkurs formacji Stephane and 3G z piosenką o znamiennym tytule „We Don’t Wanna Put In”. Utwór nie został jednak zaakceptowany przez Europejską Unię Nadawców ze względu na nieregulaminowy tekst, nawiązujący do nazwiska ówczesnego premiera, a obecnie prezydenta Rosji Władimira Putina. W związku z tym 11 marca 2009 roku gruzińska telewizja publiczna zdecydowała o wycofaniu się z udziału w konkursie w 2009 roku. 

Również konflikt rosyjsko-ukraiński, który rozpoczął się w 2014 roku nie pozostał bez wpływu na Eurowizję. Ze względu na toczące się walki w Donbasie Ukraina nie wzięła udziału w konkursie w 2015 roku. W 2017 roku, gdy Eurowizja odbywała się w Kijowie po zwycięstwie Jamali, której piosenka również została przez wielu uznana za polityczną, Rosja nie wzięła udziału w konkursie, po tym jak Ukraina zabroniła wjazdu na swoje terytorium wybranej przez rosyjską telewizję reprezentantce Julii Samojłowej. Zakaz ten był spowodowany ukraińskim prawem, które zabraniało wpuszczania na teren kraju osób, które po 2014 roku zdecydowały się na występowanie na okupowanym przez Rosjan Krymie. Nie ulega przy tym żadnym wątpliwościom, że cała akcja była przygotowaną przez Rosjan prowokacją, którzy świadomi ukraińskiego prawa, z pełną premedytacją wystawili niepełnosprawną artystkę, której Ukraińcy nie mogli wpuścić do swojego państwa, aby postawić gospodarzy konkursu w negatywnym świetle.  

Konflikt rosyjsko-ukraiński miał też wpływ na wyniki samych ukraińskich preselekcji. Gdy w 2019 roku ukraińska telewizja, pomimo braku takich wymagań w regulaminie preselekcji, zażądała, by świeżo wybrana ukraińska reprezentantka Maruv zrezygnowała z kontraktu z rosyjską wytwórnią i koncertowania w Rosji, wywołało to skandal w eurowizyjnym świecie, a w związku z odmową spełnienia tych oczekiwań przez ukraińską wokalistkę, zaskutkowało również nieobecnością Ukrainy na Eurowizji w Tel Avivie.  

W 2022 roku Ukraina o mały włos znów musiałaby zrezygnować z udziału w konkursie, gdy okazało się, że zwyciężczyni preselekcji Alina Pash zataiła, że po 2014 roku przebywała przez chwilę na okupowanym Krymie, a później przedstawiła sfałszowane dokumenty na „dowód” swojej niewinności. Ostatecznie w roli reprezentantów zastąpił ją zespół Kalush Orchestra, który przyniósł Ukrainie trzecie zwycięstwo w Eurowizji. Również ten rezultat spotkał się z krytyką „tropicieli” upolitycznienia Eurowizji, gdyż miał miejsce kilka miesięcy po rozpoczęciu przez Rosję w lutym 2022 roku pełnoskalowej inwazji na Ukrainę. Należy jednak zdecydowanie zauważyć, że Ukraina swoje zwycięstwo zawdzięczała przede wszystkim widzom, a nie jurorom, na których głosowanie mogą mieć większy wpływ aspekty polityczne. 

W 2021 roku polityczne zawirowania miały miejsce w związku z reprezentantami Białorusi. Po tym, jak Eurowizja w 2020 roku została odwołana, a latem 2020 roku wybuchły ogólnokrajowe protesty w związku z kolejnym sfałszowaniem wyborów prezydenckich w tym kraju, białoruska telewizja zdecydowała, że reprezentanci z 2020 roku, w związku z ich poparciem dla protestów nie dostaną kolejnej szansy na wyjazd na konkurs. Jednocześnie do reprezentowania Białorusi na Eurowizji w 2021 roku został wybrany zespół Galasy Zmesta, którego piosenka w swoim tekście w jasny i wyraźny sposób nawiązywała do protestów z 2020 roku i w prymitywny sposób szydziła z demonstrujących. W związku z powyższym EBU zdecydowało o niedopuszczeniu piosenki do konkursu, a telewizja białoruska nie zdecydowała się na wystawienie innego utworu, co w rezultacie przyniosło nieobecność tego kraju na Eurowizji 2021. Był to też jeden z przykładów, jak ścisłe powiązanie telewizji publicznej z ekipą rządzącą danym krajem, ma wydatny wpływ również na strategię danej telewizji względem konkursu.  

Inwazja Rosji na Ukrainę i wydatna pomoc w tym przedsięwzięciu ze strony Białorusi spowodowały, że wiosną 2022 roku EBU wykluczyło ze swojego grona telewizje rosyjską i białoruską, uniemożliwiając im udział w Konkursie Piosenki Eurowizji, począwszy od właśnie 2022 roku. Również ta inwazja nie pozostała bez wpływu na treści niektórych konkursowych piosenek z 2023 roku. Warto w tym miejscu, szczególnie wyróżnić piosenki z Czech i Chorwacji, które w odmiennym stylu, ale w równie dobitny sposób wyrażały sprzeciw wobec aktualnie toczącej się wojny, przemocy i wyrażały wsparcie z walczącą Ukrainą. 

Jednak nie tylko ten konflikt zbrojny kładzie się politycznym cieniem na konkursie. Również trwający od ponad dwóch dekad spór o Górski Karabach, jaki ma miejsce między Armenią i Azerbejdżanem, nie pozostaje bez wpływu na udział tych dwóch państw w konkursie. W 2012 roku, gdy Eurowizja odbywała się w stolicy Azerbejdżanu Baku, ormiańska delegacja nie zdecydowała się na wzięcie udziału w konkursie ze względów bezpieczeństwa, a w 2016 roku skandal wywołała ormiańska reprezentantka Iveta Mukuchyan, która w green roomie powiewała przed kamerami flagą okupowanego przez Armenię Górskiego Karabachu. Gdy jesienią 2020 roku doszło do eskalacji konfliktu w postaci tzw. wojny 44-dniowej, przyniosło to rezultat w postaci wycofania się Armenii z udziału w Eurowizji w 2021 roku. 

Konkurs Piosenki Eurowizji stał się również okazją do wyrażania wielu różnych poglądów politycznych, zarówno przez fanów, jak i biorących w nim udział artystów. Często wielu z nich pojawia się na scenie z tęczowymi flagami w geście wsparcia dla społeczności LGBTQIA+, która stanowi spory odsetek fanów konkursu. Inni, tak jak Hatari, wykorzystują obecność w danym państwie, goszczącym Eurowizję do krytyki jego polityki. Islandzcy artyści podczas Eurowizji w Tel Avivie w 2019 roku wyrazili zdecydowane wsparcie dla zamieszkujących część terytorium Izraela Palestyńczyków.  

W krajach, gdzie rządzący politycy ściśle kontrolują media publiczne, polityka danego rządu ma również wpływ na sam udział danego państwa w Eurowizji. Począwszy od 2013 roku w konkursie nie bierze udziału Turcja, a w 2020 roku z udziału Eurowizji zrezygnowały Węgry. Pomimo tego, że oficjalne powody, które zostały przedstawione nie miały żadnych powiązań z polityką, nie da się ukryć, że dla obu tych państw, które stają się coraz bardziej autorytarne i ograniczają prawa swoich własnych obywateli, Konkurs Piosenki Eurowizji, niosący idee równości, wolności, akceptacji i tolerancji, szczególnie w stosunku do mniejszości seksualnych zdecydowanie nie pasował do wizji prezentowanych przed Erdogana i Orbana. 

Nie wszyscy mają również świadomość, że członkami Europejskiej Unii Nadawców, posiadającymi prawo do startu w Konkursie Piosenki Eurowizji są państwa północnej Afryki i Bliskiego Wschodu, takie jak Maroko, Tunezja, Agieria, Egipt, Libia, Jordania, czy Liban. Żadne z tych państw nie bierze jednak udziału w Eurowizji ze względu na obecność w konkursie reprezentantów Izraela, z którym są skonfliktowane ze względu na kwestię palestyńską. Prawodawstwo niektórych z tych państw zmuszałoby nadawców publicznych do nie pokazywania występów izraelskiego reprezentanta, co byłoby niezgodne z regulaminem konkursu. W rezultacie państwa te nie biorą udziału w Eurowizji wcale. Jedynie w 1980 roku Maroko skorzystało z nieobecności Izraela w konkursie i wystawiło swoją reprezentantkę. W związku z powrotem Izraela do rywalizacji w roku następnym był to jednak pierwszy i ostatni udział tego państwa w konkursie. 

… czy polityka rządzi Eurowizją? 

Jednak pomimo tych przykładów należy jasno i wyraźnie podkreślić, że realny sukces na Eurowizji, w tym zwycięstwo w samym konkursie nie jest możliwe do osiągnięcia dzięki polityce. Dzieje się tak dlatego, że aby faktycznie zająć dobre miejsce, a przede wszystkim zwyciężyć w konkursie, należy wpisać się w trendy i gusta zdecydowanej większości mieszkańców i jurorów państw europejskich. Nie ma tak silnych powiązań społeczno-politycznych między wystarczająco dużą ilością europejskich państw, a przede wszystkim ich mieszkańcami, aby grupa ta mogła generować wystarczające ilości punków do decydowania o ostatecznych wynikach. 

Polityka może mieć wpływ na obecność danego państwa w samym konkursie, a polityczne idee mogą być prezentowane zarówno przez widownię, jak i artystów, biorących udział w konkursie. Nie jest możliwym, aby wyeliminować ją całkowicie, ponieważ Eurowizja jest obecnie gigantyczną platformą przekazu, oglądaną co roku przez połowę populacji Starego Kontynentu, a także docierającą poprzez media społecznościowe do jeszcze większej grupy ludzi, niż ta, która zasiada w maju każdego roku przed telewizorami. Konkurs, który powstał, aby łączyć Europę poprzez muzykę i sprawić, aby ludzie na naszym kontynencie zamiast walczyć karabinami, zaczęli rywalizować piosenkami, wciąż spełnia swoją jednoczącą rolę, ale również dzięki różnym politycznym gestom pozwala unaocznić całemu światu, jakie emocje i problemy targają naszymi europejskimi duszami. Może czasem zamiast to krytykować i próbować wyeliminować całkowicie z eurowizyjnej rzeczywistości, warto uważnie się temu przyglądać i przysłuchiwać, aby wiedzieć, jak aktualnie bije serce Europy.  

Autorem artykułu jest Kuba Bielat

Źródła: eurovision.tv, ESCToday, Oikotimes, You Tube, Wikipedia , fot. M. Błażewicz 2017