Sezon wakacyjny to odpoczynek od eurowizyjnych newsów, emocji czy skandali, ale fani konkursu w Polsce z pewnością nie robią sobie urlopu od muzyki! Śledzą polskie i zagraniczne festiwale, a nawet wspólnie je komentują (np. na grupie Dziennika Eurowizyjnego na Facebooku). Najbliższa okazja już w weekend, bo TVP organizuje festiwal „Cztery strony folku”, w ramach którego do Żywca przyjechali m.in. uczestnicy Eurowizji z Portugalii (Mimicat), Ukrainy (Kalush Orchestra i Go_A) czy uczestniczki selekcji gruzińskich 2017 – Trio Mandili. Nie zabraknie też polskich gwiazd takich jak Tulia (ESC 2019), Karolina Lizer czy Ania Byrcyn (TBSE 2022). Transmisja w sobotę i w niedzielę w TVP2. Poza wspólnym oglądaniem tego typu inicjatyw fani chętnie angażują się też w konkursy internetowe, które, chociaż czasem znikają by zrobić miejsce nowym, wciąż cieszą się sporą popularnością. Dziennik Eurowizyjny organizuje aktualnie szóstą edycję Eurovision Internet Song Contest – jesteśmy już po etapach ćwierćfinałowych i znamy pierwszych awansujących. Chociaż EiSC pozwala na udział aż 85 osób i tak nie dla każdego starczyło miejsca. Na szczęście wśród polskich fanów takich konkursów jest wiele – w tym roku m.in. plebiscyty muzyczne prowadzą też grupy Warsaw Calling portalu Eurowizja.org czy Misja Eurowizja, a w Internecie (nie tylko polskim) znaleźć można takie inicjatywy jak Melody Song Contest, Nasza Eurowizja, Northvision, Eurosongs czy Majestic Song Contest, gdzie … tworzy się własne kraje. Warto wspomnieć też o nieaktywnych już konkursach takich jak IFP (Internetowy Festiwal Piosenki) działający w pierwszej dekadzie XXI wieku, New Sounds Festival czy Chuckwizja kanału Byle do Maja.
Czym jest Eurovision Internet Song Contest?
O co chodzi? Każdy uczestnik wybiera utwór z kraju, którego staje się menadżerem i nim gra. Frajda polega nie tylko na decyzji o tym, jaki utwór wskazać, ale też o rywalizacji by przegonić innych w zgłoszeniu, a później obserwować jak taki utwór radzi sobie w głosowaniu współgraczy czy czytelników. Formaty konkursów są różne, ale zazwyczaj wszędzie obowiązuje pula państw europejskich (znanych z Eurowizji, ale nie tylko!) i pojawia się nawiązanie do eurowizyjnej punktacji. Organizacja konkursów zazwyczaj jest czasochłonna, jednak daje sporo radości i pomaga budować społeczność miłośników Eurowizji oraz daje im szansę na integrację. Istnieje nawet specjalna aplikacja internetowa Scorewiz służąca do tworzenia eurowizyjnych tabel punktacyjnych i dzielenia się z nimi tak, by każdy mógł doświadczyć emocji z obserwowania spływających na swoje konto punktów. Proste? Całkiem proste! Wystarczy mieć pomysł, zebrać grupkę chętnych, ustalić zasady by uniknąć „dram” w trakcie i dać się ponieść emocjom … jak na Eurowizji. Dlaczego tak wiele osób chce się w to angażować? Dziennik Eurowizyjny zapytał o to członków Komisji EiSC czyli ochotników, którzy poświęcili swój czas by zweryfikować ponad 250 piosenek nadesłanych na tegoroczny konkurs. Wspominają m.in. o możliwości poznania nowych artystów i rynku muzycznego danego kraju. „Poznałam jednego wokalistę, za którego teraz trzymam kciuki, żeby zgłosił się do preselekcji Luksemburga” – mówi Dominika. O rozszerzeniu horyzontów muzycznych mówi też Michał, który zwraca uwagę, że można dzięki konkursom znaleźć nawet potencjalnych kandydatów do udziału w prawdziwej Eurowizji. EiSC zna już takie przypadki.
Szukać, dzielić się, tańczyć
Nie tylko szukanie utworów jest fascynujące, ale też dzielenie się muzyką z innymi, którzy (z racji zainteresowań eurowizyjnych) mają podobny gust i szacunek twórczości oraz nie ograniczają się jedynie do najpopularniejszych rynków muzycznych. „Fani lubią takie konkursy ponieważ mogą poczuć się jak uczestnicy Eurowizji i ich delegacje, ekscytujące jest to, że sami wybierają piosenkę, głosują i są oceniani przez innych” – twierdzi Jakub. Muzyczne pojedynki dają sporo radości oglądając Eurowizję, dlatego fani chętnie angażują się w projekty takie jak EiSC bo każdy z nas lubi rywalizację – twierdzi Wiktoria. Szukanie i dzielenie się muzyką z każdego zakątku Europy i nie tylko (Dziennik Eurowizyjny organizuje też United Song Contest dzięki któremu poznaliśmy już hity z Azji, Afryki czy Oceanii) jest czynnikiem integrującym społeczność fanów Eurowizji, pozwala poznać wzajemny gust czy nawet znaleźć bratnią duszę. „Konkurs jest świetną zabawą muzyczną z nutką rywalizacji – ale tej zdrowej” – podkreśla Adam. Jakub zwraca uwagę, że często poznać można piosenki, które nie miałyby szansy wybrzmieć w preselekcjach czy na Eurowizji (chociażby ze względu na czas wydania lub długość trwania). „Wiele genialnych i specyficznych utworów jest docenianych” – podkreśla. Wiktoria zaznacza, że w społeczności takiej jak Dziennik Eurowizyjny, istotny jest też aspekt zaangażowania i wspólnego tworzenia konkursu jakim jest EiSC. Fakt, że wcześniej znać już będziemy artystów, którzy być może za kilka lat trafią na Eurowizję z pewnością napawać nas będzie dumą. A jeszcze ciekawiej będzie, gdy uczestnicy organizowanego w sierpniu DE Party w Poznaniu (pojedyncze wejściówki można jeszcze znaleźć!) będą się bawić do piosenek, które w EiSC się pojawiły i skradły nasze serca.
EiSC to gra o złote kalesony. Liczy się coś innego
Czy ta gra jest łatwa? I tak i nie, a sami uczestnicy chcą, by nie było pójścia na łatwiznę. Na przestrzeni lat fani doprowadzili do całkowitego zablokowania udziału uczestników Eurowizji czy Eurowizji Junior, a baczną uwagę zwraca się na piosenki już znane i popularne w radiu, telewizji czy sieci. Zazwyczaj takie utwory nie przebijają się przez organizowane internetowo preselekcje lub często są dość nisko oceniane, bo fanom nie zależy na prostej wygranej ze znanym hitem, a na poznaniu czegoś nieoczywistego. Dominika przyznaje, że kiedyś wynik był ważny (sama wygrała United Song Contest z artystką z Kambodży), ale teraz woli po prostu poszukać piosenek, których będzie słuchać długo po konkursie. „To jest tylko konkurs o ‚złote kalesony’. Zdecydowanie chodzi o poznawanie nowej muzyki” – wtóruje jej Michał. „Każdy uczestnik biorący udział w konkursie chciałby uzyskać jak najwyższy wynik, ale ilość wartościowych piosenek, które można poznać jest ogromna i to największa wygrana dla fanów” – uważa Jakub. „Planem minimum jest nie być na ostatnim miejscu” – mówi Wiktoria, chociaż nawet jeśli tak się stanie, z pewnością nadal będą chęci by spróbować kolejnym razem. Trudnością w EiSC jest też odnalezienie utworu spełniającego określone kryteria takie jak data wydania, pochodzenie artysty czy dopasowanie go do konkurencji. W związku z tym, że Eurovision Internet Song Contest jest konkursem poświęconym krajom i regionom, często trzeba się wysilić by znaleźć odpowiedniego wykonawcę, który nie dość, że spełnia wszystkie wymogi to jeszcze prezentuje jakościową muzykę wartą pokazania. Zazwyczaj się to udaje, a EiSC jest chwalone za wysoki poziom muzyczny, bez względu na to, czy piosenka pochodzi z Anglii, Szwecji czy Syrii, Kraju Basków albo nawet Grenlandii.
Uczymy się, poznajemy, zaskakujemy kierowców Ubera
Eurovision Internet Song Contest trwa mniej więcej dwa miesiące, z czego pierwszy miesiąc to kompletowanie stawki – ekscytujący etap zgłoszeniowy i preselekcje gdzie wiele osób zaangażowanych jest w wybór piosenki dla danego kraju. Tym samym utworów poznajemy jeszcze więcej niż później trafia do ćwierćfinałów. Łatwo jest je znaleźć? „Każdy region ma co innego do zaoferowania i można zauważyć jakie style muzyczne są obecnie w trendzie. Ostatnio wracając Uberem chwalę się kierowcom co słyszałem z ich kraju” – mówi Michał, który jako stały uczestnik MusicVision OGAE Polska często nawiązuje też kontakt z artystami, których utwory wystawia. „To niesamowite uczucie, kiedy wykonawca dowiaduje się z jakiego kraju są jego słuchacze” – twierdzi. Fascynujące jest szukanie jak najgłębiej bo nie sztuką jest postawienie na reprezentanta o ugruntowanym statusie w branży. „Sztuką jest odnalezienie mało znanego artysty z bardzo dobrą piosenką. Radość z dzielenia się innymi, którzy jeszcze jej nie znali, jest niesamowita” – uważa Adam. Jakub podchodzi pragmatycznie – analizuje co może się komu spodobać, jakie ma szanse w konkursie, jednak ostatecznie okazuje się, że nie chodzi o to, by „złapać króliczka” bo poszukiwanie świeżej i nieznanej muzyki pozwala odkryć zupełnie nowe horyzonty i kompozycje, które można dodać do własnej playlisty. Zbliżenie się do innych kultur (a co za tym idzie pretekst i temat do rozmów z obcokrajowcami) to również ciekawa wartość z udziału w konkursach muzycznych. Wiktoria jest zdania, że nasza wiedza o artystach z danego regionu jest doceniana wśród obcokrajowców z którymi mamy styczność. Uczymy się też języków, flag, nazw krajów, stolic, położenia geograficznego, a na EiSC w tym roku poznamy nawet … niektóre konstelacje, bowiem w specjalnie przygotowanych pocztówkach finałowych poza nocnym widokiem na poszczególne miasta pojawią się też układy gwiezdne co jest tematyką tegorocznej edycji. Przykładową pocztówkę Anglii (to nie znaczy, że ten kraj ma pewny finał!) jako pierwsi zobaczycie poniżej.
Wspieramy małych, by stali się wielcy
Zyskują wszyscy. Fani świetnie bawią się podczas gry i samego słuchania utworów, organizatorzy mają możliwość zintegrowania społeczności i zafundowania jej ciekawego zajęcia w sezonie ogórkowym, a sami artyści mogą cieszyć się z każdego nowego słuchacza. „Każdorazowe pokazanie się takiego artysty w internetowym konkursie czy innej małej scenie jest dla niego szansą na zaistnienie w muzyce w przyszłości” – mówi Adam. Chodzi głównie o tym piosenkarzy, który nie mają jeszcze milionów odtworzeń na Spotify czy YouTube. W 2020 roku Wyspę Man w EiSC reprezentował Jules Verne Theory, który sam dowiedział się, że jego „Technology” zostało zgłoszone do konkursu i zgłębił tajniki wydarzenia oraz promował go na swoich mediach społecznościowych wyrażając dumę z reprezentowania Wyspy w polskim konkursie. „Wspieranie mniej znanych artystów jest istotne i cieszę się, że zwracamy na to uwagę przy preselekcjach do EiSC” – sądzi Wiktoria dodając, że zaznaczamy też w naszej świadomości kraje i regiony, które udziału w Konkursie Piosenki Eurowizji nie biorą lub nie mogą się tam pojawić, np. Słowacja, Kosowo czy Palestyna. Dodatkowo w EiSC startuje też Watykan, dla którego wybrać można utwór z dowolnego kraju, ale o tematyce religijnej. Artyści Białorusi i Rosji mogą rywalizować ale tylko jeśli mają jasne, antywojenne poglądy, z kolei mniejsze kraje takie jak Monako, San Marino czy Liechtenstein mogą czerpać z muzyki sąsiadów, ale jest to ostatnie możliwe rozwiązanie. Nacisk zawsze kładzie się na to, by znaleźć na tak małym obszarze kogoś, kto tworzy muzykę i chce się nią dzielić. Udaje się to – Monako czy Liechtenstein mają swoich oryginalnych reprezentantów w EiSC 2023.
Faworyci, spekulacje, zaskoczenia. EiSC 2023 trwa
W tym roku w Eurovision Internet Song Contest 2023 startuje 85 utworów. W ostatnich dniach członkowie społeczności DE na Facebooku mogli wspólnie oglądać prezentację piosenek z poszczególnych grup ćwierćfinałowych i głosować (zarówno jako jurorzy gdzie rankingują utwory skalą eurowizyjną jak i internauci gdzie wskazują punktowo te najlepsze piosenki). Chętnie też komentują i na bazie opinii można spekulować o tym, która piosenka ma szanse na sukces. W pierwszym ćwierćfinale zwrócono uwagę na niezwykle popularną w swoim kraju Teyę Dorę z Serbii, energetyczne „Jump” Only the Poets z Anglii czy balladę o aktualnej sytuacji w Iranie „Baraye” Shervina Hajipoura. Z trzeciej grupy doceniono rumuńskojęzyczny utwór „100 de zile” Rares (ta sama wytwórnia co lubiana Roxen), ale też piosenkę o niezwykle skomplikowanym tytule „Naammagittarneq” z Grenlandii, etniczną kompozycję „Sjorok” z Wysp Owczych, zaskakujące palestyńskie „Shway Shway” czy elektroniczną propozycję z Turkmenistanu śpiewaną przez azerską wokalistkę Natavan. Piosenka uzbecka „Bobo” zadziwiła nas natomiast swoim klipem. Hity i bopy przeplatają się ze spokojniejszymi utworami etno czy rockowymi, a wśród kandydatów (np. z czwartej grupy) mamy zarówno takich, których z marszu wysłalibyśmy na Eurowizję (jak np. Dominikę Mirgovą ze Słowacji czy Compact Disk Dummies z Flandrii) czy tych którym ESC byśmy odradzali. Aktualnie znamy już wyniki drugiego ćwierćfinału – spośród 21 piosenek do kolejnej rundy przeszło dziesięć w tym pozytywnie oceniana piosenka „Lovers Hurricane” z Turcji czy uznawane za faworytki Moykę z Norwegii oraz grupę Hyphen Hyphen z Francji. Są też niespodzianki takie jak awans alternatywnej formacji Shortparis z Wolnej Rosji czy brak awansu lubianej piosenki z Węgier oraz Austrii. Niespodzianek nie zabraknie także w kolejnych etapach i prezentacjach wyników dlatego warto dołączyć do grupy Dziennika Eurowizyjnego na Facebooku by nie przegapić następnych części oraz wielkiego finału, a przede wszystkim by nie ominęła Was potężna kolekcja świetnych i niebanalnych piosenek oraz spore emocje przy decydowaniu, której dać punkty. To w końcu fani tworzą ten konkurs i atmosferę wokół niego!
Więcej informacji o Eurovision Internet Song Contest znajdziesz na specjalnej stronie TUTAJ przygotowanej przez Kajetana, dla którego EiSC samo w sobie stało się pasją i rozwija jego zdolności kronikarskie. Podstrony tegorocznej edycji i informacje o rundach znajdziecie w menu głównym Dziennika Eurowizyjnego (look up!). Do społeczności Dziennika Eurowizyjnego dołączyć możecie po zapoznaniu się z informacjami i instrukcją TUTAJ.
Reportaż Macieja Błażewicza, wykorzystano cytaty z wypowiedzi członków komisji EiSC 2023. Fot.: Logo konkursu – EBU / Wojtek Ptaszek
