Jaka piesa dla lambadziary? Odkrywamy tajemnice slangu eurowizyjnego [FELIETON]

Agnieszka Adamik – fanka Eurowizji od 2016 r., czytelniczką Dziennika Eurowizyjnego od 2017 r. i członkinią jego społeczności od 2018 r. Od tamtej pory uważnie śledzi rozwijającą się w grupie kulturę i stara się czerpać z niej inspiracje.

Czy pamiętasz dzień, w którym dołączyłeś do społeczności Dziennika Eurowizyjnego i zderzyłeś się z zupełnie nową rzeczywistością? Ten moment, gdy uświadomiłeś sobie, że polscy fani Eurowizji używają nieco innego języka niż twoi znajomi? Które słowa były dla ciebie największym wyzwaniem, a które rozbawiły cię do łez? A może interesujesz się konkursem dopiero od niedawna i nie miałeś pojęcia o istnieniu slangu eurowizyjnego? Poniżej znajdziesz przegląd wybranych pojęć, który pomoże ci poznać kulturę naszej grupy, a także poczuć się pełnoprawnym członkiem fandomu. Miłej zabawy!

Kawalet i inne graty

Zacznijmy od tego, co na Eurowizji najważniejsze, czyli od piesy. To urocze słowo przywędrowało do nas z języka rumuńskiego i, jak łatwo się domyślić, oznacza piosenkę. Kto powinien zaśpiewać piesę, żeby nas uszczęśliwić? Najlepiej, gdyby była to lambadziara w stylu Eleni Foureiry (Cypr 2018 🇨🇾) lub Chanel (Hiszpania 2022 🇪🇸). Nie obrazimy się jednak, gdy reprezentantem zostanie jakiś Ładny Pan. Ktokolwiek pojedzie na konkurs, powinien założyć odpowiedni waciuch. Możliwości jest wiele. A, i nie zapominajmy o butach. ZENA (Białoruś 2019) zapewnia, że reżimowe kozaczki wciąż są na czasie, natomiast Tusse (Szwecja 2021 🇸🇪) poleca eleganckie raciczki. To tyle o kreacjach, przejdźmy do wizji artys…, to znaczy wizji Wizjonera. Pamiętajmy, że to reżyser występu jest osobą decyzyjną w sprawie prezentacji scenicznej. Dysponuje on różnymi niebezpiecznymi wynalazkami takimi jak ujęcia z kosmosu, rybie oko czy alfa maski, zwane potocznie nakładkami. Na scenę można wnieść także mniejsze lub większe graty, na przykład kawalet. Wbrew pozorom nie jest to stół rzeźbiarski, lecz obrotowy podest dla artystów. Ten charakterystyczny element towarzyszył m.in. Tulii (Polska 2019 🇵🇱), Senhit (San Marino 2021 🇸🇲) oraz Mii Nicolai & Dionowi Cooperowi (Holandia 2023 🇳🇱). Czyżby kawalet przynosił pecha? W takim razie być może warto pójść w ślady tegorocznej zwyciężczyni, Loreen (Szwecja 2012 i 2023), i sięgnąć po bardziej spektakularną konstrukcję, którą nazwaliśmy po prostu klocem. Jakie jeszcze rekwizyty utkwiły nam w pamięci? Na uwagę z pewnością zasługuje andrut zaprezentowany przez Cornelię Jakobs (Szwecja 2022) oraz paczkomaty odgrywające ważną rolę w występie DoReDoS (Mołdawia 2018 🇲🇩).

Dla wszystkich Bejba, dla nas Słoneczko

W naszych rozmowach przewijają się najróżniejsze przezwiska nadane konkretnym postaciom ze świata Eurowizji. Niekiedy są one na tyle intuicyjne, że nietrudno domyślić się, o kogo chodzi. Chyba każdy odgadnie tożsamość Loryny (Szwecja 2012 i 2023 🇸🇪), Baśki (Francja 2021 🇫🇷) czy Hurykanek (Serbia 2020 i 2021 🇷🇸). Do eurowizyjnej rodziny należą również Mamuśki (Szwecja 2020) oraz Córka (Melodifestivalen 2018, 2020 i 2021). Nie mogliśmy przejść obojętnie obok zespołu Alvan & Ahez (Francja 2022), którego nazwa natychmiast skojarzyła nam się z Alvinem i wiewiórkami. Jednym z najciekawszych pomysłów okazała się Klara Rubaszna. Humorystyczny pseudonim Clary Rubensson, kompozytorki utworu ,,The Ride” (Polska 2021), narodził się na grupie facebookowej Dziennika Eurowizyjnego i za sprawą wywiadu dotarł do samej artystki. Oprócz tego warto zauważyć, że kiedy mówimy o Piasku, zwykle nie mamy na myśli Andrzeja Piasecznego (Polska 2001), lecz Jona Olę Sanda, inspektora wykonawczego Eurowizji w latach 2011-2020. Wielokrotnie wspominanej przez nas Baptystki nie należy łączyć z baptyzmem, gdyż jest to nie kto inny, jak Sacha Jean-Baptiste, ceniona choreografka, odpowiedzialna za przygotowanie szczególnie estetycznych występów konkursowych. W naszym zestawieniu nie mogło zabraknąć oczywiście Bejby. To chyba jedyne przezwisko, a zarazem jedyne slangowe określenie, znane nie tylko fanom Eurowizji, ale prawdopodobnie większości Polaków. Choć Bejba rozpoczęła karierę głównie jako mem, z czasem stała się chwytem marketingowym wykorzystywanym nie tylko przez wytwórnię, ale także przez wiele firm niezwiązanych w żaden sposób z majowym konkursem. Co ciekawe, zgłoszenie dotyczące znaku słownego “BEJBA” wpłynęło nawet do Urzędu UE ds. Własności Intelektualnej (EUIPO). Tak się składa, że uwielbiana przez wszystkich Bejba nie jest wcale jedyną ksywką Blanki spotykaną w środowisku eurowizyjnym. Równie często nazywamy wokalistkę Słoneczkiem, nawiązując do wypowiedzi jurorów ,,Tu bije serce Europy” chwalących letni charakter utworu ,,Solo”.

Niezorganizowany jak Włoch, wściekły jak Hiszpan

W środowisku fanowskim zdążyło narosnąć wiele stereotypów i charakterystycznych określeń związanych z poszczególnymi krajami. Z jednej strony chwalimy szwedzki profesjonalizm 🇸🇪 w zakresie produkcji utworów, a także przygotowania występów, preselekcji i samej Eurowizji, z drugiej zaś lubimy pośmiać się z poczynań innych nadawców. Obiektem naszych żartów są chociażby ociekające kiczem i amatorszczyzną mołdawskie castingi 🇲🇩, zupełnie nietrafione macedońskie stagingi 🇲🇰 czy wreszcie fatalna włoska organizacja 🇮🇹, która obrzydziła nam zeszłoroczną edycję konkursu. Zepsuty element sceny znany jako turyńskie słońce do dziś nawiedza nas w najgorszych eurowizyjnych koszmarach. Do miłych wspomnień nie należy również czeski błąd 🇨🇿, który najprawdopodobniej pozbawił Polskę finału w 2019 r. Od tamtej pory uważniej przyglądamy się rankingom jurorskim naszych południowych sąsiadów, sprawdzając, czy przypadkiem nie zostały one zaprezentowane do góry nogami. A skoro już mowa o jury, nie możemy zapomnieć o domniemanych maltańskich przelewach 🇲🇹. Legenda głosi, że to właśnie one zapewniały reprezentantom tego kraju podejrzanie wysokie miejsca w głosowaniu komisji. A co może zmniejszyć szanse występujących artystów? Zlekceważenie choroby greckiej 🇬🇷 i nieskorzystanie z lekcji śpiewu przed wyjazdem na Eurowizję. Nieodłączną częścią niemal każdego sezonu pozostaje ponadto niebywała aktywność fanów pochodzących z Hiszpanii. Słynny fanatyzm hiszpański 🇪🇸, widoczny zwłaszcza w mediach społecznościowych, objawia się zarówno hejtem, jak i bezgranicznym uwielbieniem skierowanym w kierunku własnego reprezentanta. Na uwagę zasługują również niezawodne ruskie serwery, które często pozwalają nam śledzić transmisję z prób jurorskich. Gdy chcemy jak najszybciej posłuchać premierowych piosenek, zwracamy się natomiast do przyjaciół z Wellington 🇳🇿. Nie mają oni co prawda nic wspólnego z Eurowizją, jednak chętnie dzielą się nowościami na Spotify.

Polskie preselekcje wzbogacają język

O historii polskich preselekcji napisano już chyba wszystko, dlatego tym razem skupimy się tylko na języku. Na początku musimy przyznać, że mimo wszystko mamy sentyment do Krajowych Eliminacji odbywających się w holu TVP, gdyż to właśnie im zawdzięczamy niepowtarzalne ujęcia przedstawiające Cud Architektury 🇵🇱 w całej swej okazałości. KE 2017 nauczyły nas, że wysokie noty jurorskie można uzyskać ,,za osobowość, za muzykalność, a także za grę na pianinie, a tudzież dzisiaj na fortepianie”. Rok później dowiedzieliśmy się, że złoty strzał to nie przedawkowanie narkotyku, lecz format głosowania pozwalający na wysłanie tylko jednego SMS-a. Ciekawego materiału dostarczyła także eurowizyjna edycja ,,Szansy na Sukces”. Podczas preselekcji w 2020 r. narodziła się koncepcja whole package, czyli pełnego pakietu, którym powinien dysponować idealny reprezentant. Sam wokal czy piosenka to stanowczo za mało, żeby zająć miejsce w czołówce. Oprócz tego zapamiętaliśmy pastylkę, czyli małą, okrągłą scenę. Co istotne, od tamtej pory kojarzymy ją nie tylko z ,,Szansą na Sukces”, ale również ze zwycięskim występem Salvadora Sobrala (Portugalia 2017 🇵🇹) na Eurowizji w Kijowie.

Autorką artykułu jest Agnieszka Adamik, źródło: Dziennik Eurowizyjny, Facebook, Byle Do Maja, Wiktionary, wyborcza.biz, fot.: Sarah Louise Bennett / EBU