
Kolejna próba odebrania Jamali eurowizyjnego Grand Prix zakończona niepowodzeniem! Po petycji w której niezadowolone z wyników osoby domagały się od EBU anulowania głosowania jury i przyznania zwycięstwa Rosji, która zdobyła najwięcej punktów od widzów, teraz przyszła pora na ataki w stronę Ukrainki. Wczoraj w Internecie pojawiło się nagranie, w którym widać jak Jamala wykonuje utwór „1944” w innej aranżacji i wersji językowej podczas skromnego koncertu. Występ miał miejsce w maju 2015 roku, co oznacza, że piosenka na Eurowizję została zaprezentowana publicznie przed 1 września 2015. Szybko zaczęto domagać się od EBU dyskwalifikacji Ukrainy, która tym samym złamała zasady Eurowizji. Pojawiła się już odpowiedź EBU w tej sprawie i oświadczenie ze Szwajcarii chyba nikogo nie zaskoczyło.
EBU potwierdza, że zgodnie z zapisami regulaminu piosenki nie mogą być publikowane przed 1 września, ale już wcześniej pozwalano na start utworom, które były wcześniej obecne np. w sieci, jeśli udowodniono, że mało osób miało okazję ich wysłuchać. Tak było w przypadku Jamali. Nagranie obejrzano przed Eurowizją ok. kilkaset razy, dopiero wczoraj liczba wyświetleń wyraźnie wzrosła (teraz jest to aż 18 tys.). Oznacza to, że „1944” nie miało przewagi wśród publiczności przed finałem w Sztokholmie i nie wygrało dzięki wcześniejszej publikacji. Tym samym Ukraina nie zostanie zdyskwalifikowana.
Oskarżenia wobec zwycięzcy Eurowizji pojawiają się niemal co roku, głównie ze strony osób niezadowolonych z ostatecznego rezultatu. Najczęściej sięga się wtedy po oskarżenia o plagiat, zbyt wczesną publikację czy jakieś „mroczne” momenty z przeszłości zwycięzcy konkursu. W przypadku Jamali na razie użyto tylko jednego nagrania, jednak kto wie, czy niedługo ktoś nie opublikuje utworu, który może być podobny do „1944”. Kontrowersje towarzyszą Eurowizji od zawsze i ten rok temu nie zmieni.
