
Formacja Taraka to jedna z niespodzianek preselekcyjnej stawki. Zespół zaśpiewa utwór „In the rain”, a teledysk do utworu został już opublikowany na portalu Onet.pl – TUTAJ. Kim są, jaki mają związek z Ukrainą i co sądzą o Eurowizji? Zapraszam do przeczytania krótkiego wywiadu z liderem formacji – Karolem Kus.
Jaka była Wasza pierwsza reakcja, gdy dowiedzieliście się, że Wasz utwór trafił do finału polskich preselekcji?
Nie jest to wiadomość, którą otrzymuje się codziennie, dlatego naturalną reakcją była ekscytacja i podwyższony poziom adrenaliny, pozwalające na zintensyfikowaną pracę.
Komisja wybrała utwór „In the rain” do finału. Dlaczego zdecydowaliście się na start w tym konkursie?
Planowaliśmy zaprezentować „In the rain” razem z premierą teledysku, lecz pod naporem próśb od fanów ulegliśmy i naszą piosenkę już można znaleźć w sieci. Nie jest ogromnym odkryciem fakt, iż Eurowizja jest najchętniej oglądanym konkursem niezwiązanym ze sportem, więc mimo odczuwalnej drobnej niechęci ze strony społeczeństwa polskiego jest to bardzo prestiżowe show oglądane przez ponad sto milionów ludzi. Do tego dochodzi czynnik, który zawsze powinien być spójny z pojęciem sztuki: jest to chęć propagowania prawdy, swoich poglądów i zmieniania ludzkiego życia.
Jakie są Wasze najbliższe plany związane z preselekcjami?
W najbliższych dniach odwiedzimy m.in. „Pytanie na śniadanie”, „Teleexpress” i „Świat się kręci” w TVP, czy „Dzień dobry TVN”, w dalszym ciągu odpowiadać na dziesiątki maili i telefonów.
W skład zespołu wchodzą Polacy i Ukraińcy, a okazało się, że konkurencję w finale stanowić będzie białoruska formacja Napoli. Czy to dobrze, że w polskich preselekcjach startują zespoły zza wschodniej granicy?
Mamy zdanie zbieżne z większością opinii społecznej, powinniśmy się skupić na polskich artystach, gdyż nasz kraj jest bardzo bogaty w dobrych muzyków. W przypadku Taraki trzon zespołu stanowią Polacy – z Ukrainy pochodzi wyłącznie skrzypek, a obydwa kraje łączy basista – choć urodził się w Polsce, to czuje się Ukraińcem.
Czy możecie nam opowiedzieć coś więcej o Waszej muzyce i działalności?
Staramy się być szczerzy w stosunku do swojej natury, dlatego w swojej sztuce zawieramy muzykę słowiańską, która była sprostytuowana przez czasy komuny. W tamtych czasach mieliśmy ją podaną w jedynej oficjalnej wersji. W wersji Cepelii. Słuchanie czegoś takiego było wtedy obciachem. Pamiętam jak cierpiałem, kiedy w soboty wieczorem wracałem do domu z jakiegoś mojego koncertu, a rodzice słuchali w radio programu „Z malowanej skrzyni”. Moja dusza wyła, kiedy słyszałem to rzępolenie i piskliwe głosy. Zmieniła to właśnie Ukraina i muzyk stamtąd, Marian Lomaha. To on otworzył przed nim „skrzynię” z zupełnie inną słowiańską muzyką. Nie miałem świadomości, że to muzyka aż tak moja, że mogę się w niej aż tak dobrze czuć i aż tak zatracić. Nic lepszego nie mogło mi się zdarzyć. Wychodzę na scenę i niczego nie udaję. I to, co najważniejsze, śpiewam o prawdziwym życiu. Bo tej muzyki nie możesz okłamać, śpiewając o banialukach. To tak, jakby afroamerykański muzyk chciał oszukać bluesa. Tym właśnie dla nas, dla Słowian, jest ta muzyka. I nikt oprócz nas nie wyśpiewa za nas jej duszy.
W tym roku Ukraina wraca na konkurs Eurowizji po rocznej przerwie. Jak silne są Wasze związki z tym krajem i jego muzyką?
Nasz silny związek ze wschodnim sąsiadem zaczął się od piosenki „Podaj Rękę Ukrainie”. Piosenki, którą mieliśmy możliwość wykonywać w lutym 2014r. na kijowskim Majdanie dla 150.000 osób śpiewających razem z nami. Piosenki, która stała się jednym z hymnów Rewolucji Godności. Która zaprowadziła nas z koncertami na Donbas do strefy działań wojennych. Wydarzenia w Ukrainie zmieniły nas na lepsze – może zabrzmi to trywialnie, ale uwrażliwiło nas to na cierpienia innych. Od tego czasu już wiele razy zawoziliśmy pomoc humanitarną dla różnych potrzebujących – począwszy od Caritasu w Drohobyczu, poprzez ośrodki dla uchodźców i szpitale na wschodzie, aż po pierwszą linię frontu. Poza tym zagraliśmy sporo koncertów charytatywnych, a część pieniędzy ze sprzedaży płyty „Podaj Rękę Ukrainie” trafia dla rodzin ofiar zastrzelonych na Majdanie. Mamy w Ukrainie masę fanów i znajomych – dobrze obrazuje to sytuacja kiedy nasz basista odwiedził szpital wojskowy w Swatowe na wschodzie Ukrainy, a pielęgniarki dowiedziawszy się, że to członek Taraki, ustawiły się w kolejce do zdjęć…
Na koniec – czy chcielibyście przekazać parę słów fanom Eurowizji, którzy na pewno będą śledzić preselekcje 5 marca?
Mamy nadzieję, że spodobała się Wam nasza propozycja. Chcielibyśmy, aby wybór Waszych faworytów był podyktowany uchem i sercem, a nie oczami. Liczymy na Wasze głosy i wsparcie!
Rozmowę przeprowadził Maciej Błażewicz. Angielska wersja wkrótce na ESCbubble.com.
Fot: Taraka
