
Telewizja SMRTV krytykuje nowy sposób głosowania na Eurowizji, o którym EBU poinformowało tydzień temu. Problemem, na jaki zwraca uwagę zarząd stacji, są kraje, które nie mogą przeprowadzić głosowania widzów. Takim państwem jest właśnie maleńkie San Marino, które ze względów technicznych (brak niezależnej sieci telefonicznej) może decydować o piosenkach eurowizyjnych jedynie poprzez głosowanie jury. Nowy sposób głosowania zakłada, że takie kraje i tak zaprezentują podwójny zestaw punktów – jeden od jury, a drugi utworzony na bazie głosowań przedstawicieli innych krajów, zbliżonych do San Marino. O tym, jakie to kraje, decydować ma EBU. Wiwibloggs sugeruje, że w tej grupie mogą być (poza Włochami oczywiście) także Czechy, Irlandia, Litwa, Polska czy Malta. SMRTV nie jest zadowolone z tego rozwiązania twierdząc, że połowa punktów z tego kraju nie będzie należeć do mieszkańców San Marino. Krytykuje też EBU za brak dyskusji na ten temat przed ogłoszeniem nowych zasad. Nadawca twierdzi, że po raz kolejny małe kraje są dyskryminowane, ale tym razem w sposób jawny. Sugeruje też, że nie będzie czegoś takiego tolerować, co może doprowadzić do rezygnacji z udziału w Eurowizji 2017. Warto przypomnieć, że wcześniej z powodu zastrzeżeń wobec systemu głosowania, z konkursu wycofała się Turcja. Na razie nie ma żadnych informacji, jakoby San Marino miało się wycofać z rywalizacji już w tym roku. SMRTV ma już wybranego reprezentanta oraz team, który jest odpowiedzialny za piosenkę. W całej ekipie nie ma nikogo z San Marino. Wokalistą reprezentującym kraj jest turecki artysta Serhat. Nie wiadomo kiedy odbędzie się premiera jego utworu.
https://www.youtube.com/watch?v=e4gvT-ay6T8
Drugim poważnym problemem, który jest ważnym tematem w (nie tylko eurowizyjnym) Internecie to krytyka utworu „1944” Jamali ze strony Rosji. O sprawie informują polskie media, m.in. Onet, TVP Info, TVN24 czy RMF FM, ale także zagraniczne takie jak „Telegraph” czy „Euronews”. „Do piosenki ukraińskiej wokalistki odnieśli się właśnie rosyjscy deputowani, którzy chcą zablokować występ Dżamali w konkursie Eurowizji. Jak podało radio Echo Moskwy, deputowany Wadim Diengin (wice szef komisji ds. informacji) wezwał kierownictwo Eurowizji, aby nie dopuściło ukraińskiej wykonawczyni do konkursu. Powołał się na zapis w regulaminie, który wyklucza z konkursu piosenki zaangażowane politycznie.” – czytamy na portalu RMF.fm. Media rosyjskie twierdzą, że Jamala śpiewając o tragicznej historii Tatarów krymskich z 1944 roku odnosi się tak naprawdę do aktualnej sytuacji w tym regionie i aneksji Krymu przez Federację Rosyjską. Wielu fanów Eurowizji twierdzi jednak, że skoro Rosjanie mogą „wybielać” się poprzez śpiewanie o pokoju (jak np. w 2015 roku) to Ukraina ma prawo prezentować Europie utwór o takiej tematyce i nie powinno być to uznawane za działanie polityczne.
Na razie nie wiadomo w jaki sposób do utworu Jamali odniesie się EBU. Najprawdopodobniej tytuł piosenki będzie musiał być zmieniony. Ukraina to pierwszy kraj Eurowizji, który wysyła na konkurs utwór zaśpiewany po części w języku krymskotatarskim. Jak podaje Wikipedia „językiem krymskotatarskim posługuje się na co dzień około 350 tysięcy osób, w tym około 250 tysięcy na Krymie. W dalszej kolejności mówiący tym językiem zamieszkują Turcję i Azję Środkową, głównie Uzbekistan. Istotna diaspora posługująca się tym językiem zamieszkuje w Rumunii i Bułgarii – łącznie nie więcej niż 30 tysięcy„.
Krymskotatarski jest pierwszym nowym językiem na Eurowizji od 2012 roku, kiedy to konkurs wzbogacił się o języki gruziński (Gruzja), azerski (Bułgaria) i udmurcki (Rosja). Wśród innych ciekawych języków/dialektów, które już pojawiły się na ESC wymienić należy suahili (Norwegia), tahitian (Monako), voro (Estonia), żmudzki (Litwa) czy kreolski (Francja).
Źródło: Wiwibloggs, ESCxtra, RMF, Diggiloo, fot.: Wikipedia, Newsweek.com
