🇮🇹 HISTORIA WŁOCH NA EUROWIZJI (1973): Massimo Ranieri powraca

Po jednorazowym powrocie do wyboru reprezentanta i piosenki z Sanremo, telewizja RAI w 1973 znów wskazała przedstawiciela wewnętrznie i ponownie wysłała Massimo Ranieri’ego, który śpiewał już dla tego kraju w 1972 roku zajmując 5. miejsce. Powody tej decyzji nie są znane. Piosenkę, którą Massimo zaprezentował w Luksemburgu napisali Enciro Polito, Gaetano Savio i Giancarlo Bigazzi. Ballada „Chi sara con te” znalazła się na stronie B winylowego singla „Domenica, Domenica”, a poza oryginalną włoską wersję językową istnieje też hiszpańska. Massimo był jednym z trzech powracających na Eurowizję 1973 reprezentantów – pozostali to Marion Rung z Finlandii i Cliff Richard z Wielkiej Brytanii. Zapewne oczekiwania były większe, ale „Chi sara con te” zajęło jedynie 13. miejsce z wynikiem 74 punktów, a słabiej wypadły tylko cztery kraje. Najwięcej punktów Włosi dostali od Szwajcarii (7), najmniej od Finlandii (2). Komisja włoska przyznała jedną notę 10 punktów dla Hiszpanii, a zwycięski Luksemburg dostał 9. Najmniej spodobały się piosenki z Finlandii, Belgii, Jugosławii i Francji, przy czym trzy z czterech krajów faktycznie zajęły najniższe miejsca. Konkurs transmitowany był we Włoszech przez Programma Nazionale, a komentatorem niezmiennie był Renato Tagliani.

Kolejny istotny wykonawca w barwach Włoch

13. miejsce to spadek formy – ostatni raz tak nisko Włochy były w 1969 roku, a kolejny taki rezultat pojawi się już w 1977. Co ciekawe, Massimo Ranieri to ostatni solista płci męskiej, który reprezentował Włochy w tej dekadzie. Kolejny pojawi się dopiero w 1980. Do tej pory Massimo nagrał 31 albumów studyjnych, 7 płyt koncertowych, ponad 30 singli. Najnowsza płyta pojawiła się rok temu („Qui e adesso”). Podobnie jak wielu innych reprezentantów Włoch z tego okresu Massimo nie tylko śpiewał, ale też grał w filmach, zresztą w dwóch pojawił się nawet w 2021 roku. Występował też w wielu serialach telewizyjnych oraz programach muzycznych. Nieobecny jest mu też teatr. W Sanremo zaśpiewał łącznie sześć razy, wygrał w 1988 roku z „Perdere l’amore”. Ostatni jego start to 1997 i 9. miejsce. Trzeba przyznać, że Włosi od momentu debiutu na Eurowizję wysyłali niemal samych bardzo znanych wokalistów, mogących się pochwalić bogatą dyskografią i aktywnością muzyczną po dziś dzień (jeśli jeszcze żyją). Ranieri nigdy się nie ożenił, ale w 1971 spłodził córkę, z którą nie miał kontaktu aż do momentu gdy osiągnęła 20 rok życia. Dopiero w 2007 roku publicznie się do niej przyznał i pierwszy raz publicznie przytulił ją przed kamerami. W 2011 roku został dziadkiem.

Sanremo w kolorze chyli się ku upadkowi

Tymczasem Sanremo się rozrastało. W 1973 roku uczestniczyły tam aż 32 utwory, 16 wchodziło do finału. Festiwal nabrał kolorów – dosłownie. Po raz pierwszy do transmisji wykorzystano kolorowe kamery, chociaż taśma z kolorową wersją festiwalu odnalazła się w archiwum stacji czechosłowackiej dopiero w 2016 roku. Pomimo zwiększonej stawki i nowych technologii zaczęto zauważać spadający zapał stacji RAI do organizacji Sanremo co przełoży się na spadek jakości w tej dekadzie. Ze względu na dość „ubogą” stawkę z udziału zrezygnował Adriano Celentano. Wygrał Peppino Di Capri zdobywając 1710 głosów za „Un grande amore e niente piu”. Drugi był Peppino Gagliardi, a trzecia Milva. W konkursie zadebiutował Drupi, a wrócili do niego Gigliola Cinquetti, Ricchi e Poveri czy Sergio Endrigo. Po raz pierwszy w Sanremo pojawiła się formacja Mocedades z Hiszpanii, która w 1973 roku reprezentowała na Eurowizji swój kraj zajmując 2. miejsce. W Sanremo zaśpiewali „Addio amor” i nie weszli do finału. A co ciekawego w Sopocie? W 1973 organizowano tylko finał (dzień międzynarodowy), ale bardzo długi, bo wystartowało tam aż 32 uczestników. Dla Włoch śpiewała mało znana Patrizia Desi, a jej piosenka „I fratelli” zebrała 25 punktów, co pozwoliło zająć 8. miejsce i zremisować z Finlandią. Włochy dostały 12 punktów od jurora z Włoch (Mario Zanoletti), a także np. 5 punktów z Austrii i 4 z Grecji. W 1974 roku kraj nie będzie mieć swojego reprezentanta w Sopocie.

Źródło: ViaggiNews

%d blogerów lubi to: